środa, 28 grudnia 2022

Miłujcie siebie


spod kamieni wypełźnie
zasyczy
żmija
którą przeklną Bóg
kwadrans biblijny
cheruby
drzewo życia
owoce zakazane
ludzie
miłujcie siebie
Izraelu
zwróciłem wam państwo
więc czemuż odgrodzone
murem
ściana płaczu
dla kogo
dla mnie
czy dla waszych zachcianek
i ta złota kopuła
która koi
jak cielec pogański
w otchłań wtrącony


 

Może być zdjęciem przedstawiającym przyroda
3,9 tys.



Drzewo










Drzewo

matka drzewo 

stojąc w polu 
przytulała swoje  dzieciątko
wiatr dogorywał
zewsząd

niebo by nie cierpiała
czasem wpuściło słonko
w połowie listopada
za bardzo nie ogrzało

co za dziwadło 
dziwili się ludzie
przyszli z piłami
każdy chciał dla siebie

krucyfiksy
na pamiątkę
a ono
chociaż cudem
krwawiło




 


















Może być zdjęciem przedstawiającym 2 osoby i na świeżym powietrzu
190 tys.

Kim jesteś

jeśli twój dom bezpieczny
mieszkasz w wolnej ojczyźnie
pod skrzydłami
zjednoczonej europy

obok źle się dzieje
wskrzesiłbym Einsteina
za wzór E = mc2
może śpi niespokojnie
w Princeton

ludzie są nieobliczani
dla swoich osiągnięć
zrobią wszystko

kim jesteś człowieku
pytam

jestem grzybem
pociskiem
kulą
gwałtem
torturą

śmiercią

Klątwa

Klątwa

grzebać we  flakach
wymusić zwycięstwo
przewidzieć zaćmienie
uklęknij narodzie

kapłani wyrocznie
stek kłamstw oszustwa
rzeka zapomnienia
Hades

gdy jeden umiera
drugi twarze zdziera
nic po nim nie będzie

ktoś grobowiec
otworzył
za niedługo zmarł
orzekli
klątwa

Śladem


do të ndiqni gjurmët e mia
ajo tha
ndërsa kupat me lule
nuk do të thahen
14px;" />
Unë jam një vajzë e thjeshtë
Kam nevojë për shoqëri
tuajat

kishte vetëm një rrugë
ne të dy
dicka shkoi keq
në marshim

i dhamë vetes një shans
dhe nje tjeter
për fat të keq
asgjë nuk doli prej saj

kujtesa një
edhe njeriu
shtrëngim në zemër
dashuri dhe kujtime

kaq shumë prej tyre
dhe gota të freskëta
tani
pa ty

x x x

kujdes
mbi bebin
sepse ajo që është dashuria
të shkujdesur

ndihesh i sigurt
engjëlli hapi krahët
ai juaji

dhe ju e dëshironi atë gjithmonë
diçka fillon
dhe përfundon
Përralla e Andersenit
NR
kjo jete
stilolaps dhe Shekspiri

x x x


ulëriti qeni
ti ke ikur
ai nuk kishte ngrënë për një kohë të gjatë
besnikëria e qenit
që ai nuk e ka
njerëzore
do të kthehet diku

ju jeni duke pritur
dhe ju prisni
ai nuk vjen
ju ndjeni
sepse ju jeni një grua
femrat e dinë

Edhe unë do të ndihesha keq
me një hamendje
se jam tradhtuar

te pranosh
nuk është dëm
eshte turp te fshehesh dicka




Śladem

autor: Radzikowski
5.0/5 | 3


pójdziesz moim śladem
powiedziała
póki kielichy kwiatów
nie zwiędną

jestem prostą dziewczyną
potrzebuję towarzystwa
twojego

droga była jedna
nas dwojga
coś się popaprało
w marszu

daliśmy szanse sobie
i kolejną
niestety
nie wyszło nic z tego

pamięć jedna
człowiek również
ścisk w sercu
kochania i wspomnienia

tyle ich
i kielichy świeże
ale już
bez ciebie

x x x

troska
ponad kochanie
bo czym jest miłowanie
beztroski

czujesz się bezpieczna
anioł rozłożył skrzydlą
on ci twój

i chcesz by tak zawsze
coś się zaczyna
i kończy
baśń Andersena
NIE
to życie
pióro i Szekspir

x x x


zawył pies
pan odszedł
długo nie jadał
wierność psa
której nie posiada
człowiek
gdzieś skręci

czekasz
i czekasz
on nie przychodzi
przeczuwasz
bo jesteś kobietą
kobiety to wiedzą

też bym się źle czuł
z domysłem
iż jestem zdradzany

przyznać się
nie jest krzywdą
krzywdą jest coś ukrywać



Choćby

gdzie kończy się granica
bezduszności
może jej nie ma
tylko
horyzont bezkresu

czarne motyle
z niedobrego serca
on zaś sobie
pobłaża

panem świata
nieoczywiste
za to czynów swoich
szkarłatny nałóg
w głowie i w sercu

jest prawdą
iż wilk stado rozegna
watahę
choćby była tłusta
jedna nie zadowoli

Anioł o jednym skrzydle



spadał z nieba
śrubą
im bliżej ziemi
tym większa
grawitacja

zielony las
zawisną na gałęzi
dodatkowe nieszczęście

twój anioł
pokaleczony
o jednym skrzydle
cierpi

cierpienia
skąd i po co

anioł płacze
a serafini śpiewają
zewsząd okrucieństwa

2022-12-28 11:59:50

wtorek, 27 grudnia 2022

Karma

Będąc sobą skromnie żyłem
nagle trzask
stało się
trudną sztuką
kiedy brzytwa tnie
trzymał ją przyjaciel
mój
ostrze jedno
magik on
opanował dobrze
kunszt
przyjacielu
nie przeklinam cię
gdyż karma
odda ci

Pust wsiegda ...

Pust wsiegda ...

komu bombardowany Donbas 
mają Syberie Ural
pławia się w Moskwie
w stolicy
jak za PRL
w Legnicy

czemuż sieroty dzieci
matki płaczące
czy kiedyś na Ukrainie
pokój będzie i słońce

to nie chmury
to dymy widać
ani dnia
tylko mroki
kurhany z cegieł
w horyzont szeroki

któż rany zabliźnij
z karabinem ojciec
również syn
zabrali Osetie
trupem leży Stalin
niedźwiedź połkną Krym


pust wsiegda budiet Rossyja
Jelcyn piersiówki
już nie popija
na Putina zaś
wziąć kija

Demancja

Demencja

autor: Radzikowski
5.0/5 | 2


zawodzi
jeśli tak
wina czasu
demencja
dożyć sędziwego wieku
nadal rozumować rozsądnie
chodzić i jeść
tak
by nikt tobie nie wkładał
łyżeczką do ust
rodzisz się bezradnym
i kończysz podobnie
lata nauki na nic
nic w głowie
nie pamiętasz dojrzewania
miłości
ślubu własnego
życia swojego
powód
powtórzę
demencja

x x x

myślałem że jestem orlem
jeszcze jeden sen o lataniu
nieprawdopodobne
w snach tylko
chyba że ktoś wierzy
w zjawiska paranormalne

chodzić po ziemi
po co mi skrzydła
do serafinów
nie należę
by śpiewać w chórze
Bogu na chwałę

ponoć sny prorocze
nie pamiętam
i nie chcę nikogo
wprowadzać w błąd
niech sam sprawdzi


x x x

kto wymyślił
diabła
skąd przydomek
szpetny
po co
by wadzić miłości
obrastać
w złych czynach
i kłamstwie

diabła nie wymyślono
wyszedł z edenu
najmądrzejszy
ze wszystkich aniołów
czy mądrość popłaca
być może od samego
diabła ona

kto wymyślił rakietę
broń masywnego rażenia
gaz bojowy cyklon
nie jakiś głupek
tylko popapraniec
lub sam szatan
w ludzkiej skórze

Krokodyla nie dziś

Krokodyla nie dziś

autor: Radzikowski
0.0/5 | 0


kiedy tęsknię pęknąć może
pług bez traktora niczym jest
co dzień swoje pole oram
odrzucam kamień
by nie pękną lemiesz

serce zdrów
reszta szmelc
nie daje mi kręgosłup żyć
bochen chleba inflacja
i jeszcze pójdzie wzwyż

pierścionek
toć nie złoty
kupię dziewczynie mej
goły tyłek
dwa klejnoty
i będzie okey

jeszcze tylko dwa zachody
potem biały miś
ależ tęskno do mej luby
krokodyla dam nie dziś

x x x

piękny poranek
w letni dzień
okno otwarte
ptaki budzą mnie

szumnie w stawach
fale brzegi masują
zające hasają
w powietrzu miłość
czują

czy ty
czy ja
lub on
kiedy kochasz
serce zmienia ton

pobudzeń tyle
że aż
uśmiech na twarzy
masz

i skowronek szary
lub sikorka na gałązce
i wodny pająk
ważki fruwające

o miłości mówią
zatem wsłuchaj się