- Młody ptak
- Młody ptak
był młody ptak
który pragnął latać
ale jeszcze nie potrafił
rozłożysz skrzydła
i spróbował
spadł w dół
ziemia stała się
wielkim zagrożeniem
nie młodemu ptaku
po niej chodzić
zrozumiał zagrożenie
gniazdo w koronie
więc machał skrzydłami
ale tylo się nisko unosił
mrok nastał dostrzegł
świecące oczy
pora lisów i kocich pazurów
strach uniósł młodego ptaka
i poleciał po omacku między
drzewami
doczekał świtu gniazdo daleko
i wysoko
do którego nigdy nie wrócił
ale poczuł zew natury
i wzbił się krążąc
zobaczyłem orła
godło Polskie
z którego byłem dumny
x x x
tyle mnie nauczyli
życie pisze co innego
doświadczyć trzeba
by zrozumieć drugiego
nie wejdziesz w czyjąś
głowę
by zmienił tok myślenia
naprawić się nie da
bandyty lub złodzieja
nawet niebo nie wpłynie
kręgi piekieł czekają
Wergiliusz pokaże
jak czarty karzą
zło złem karmione
różaniec dłonie parzy
jedno mam pytanie
czy niematrymonialne
da się usmażyć
x x x
nim nasze świece
zgasną
czynimy dobro
wtedy zapamiętają
różne są dogi
nieważne
i tak wszystkie się
schodzą
będąc na skrzyżowaniu
dokąd iść będę wiedział
serce podpowie
kalectwem nie będzie
gdy zapłaczę
bo stanę się człowiekiem
x x k
ku gwiazdą
gdzie anioły świętują
same niedziele
nie ma poniedziałków
wzrok w górę
ale żyć mi się zachciało
być nadal
we własnej skórze
tam ponoć wieczność
pokoi wiele
tu cielesność skóra
dotyk
tysiące wschodów
chcę przeżyć
choćbym miał
od słońca oślepnąć
który pragnął latać
ale jeszcze nie potrafił
rozłożysz skrzydła
i spróbował
spadł w dół
ziemia stała się
wielkim zagrożeniem
nie młodemu ptaku
po niej chodzić
zrozumiał zagrożenie
gniazdo w koronie
więc machał skrzydłami
ale tylo się nisko unosił
mrok nastał dostrzegł
świecące oczy
pora lisów i kocich pazurów
strach uniósł młodego ptaka
i poleciał po omacku między
drzewami
doczekał świtu gniazdo daleko
i wysoko
do którego nigdy nie wrócił
ale poczuł zew natury
i wzbił się krążąc
zobaczyłem orła
godło Polskie
z którego byłem dumny
x x x
tyle mnie nauczyli
życie pisze co innego
doświadczyć trzeba
by zrozumieć drugiego
nie wejdziesz w czyjąś
głowę
by zmienił tok myślenia
naprawić się nie da
bandyty lub złodzieja
nawet niebo nie wpłynie
kręgi piekieł czekają
Wergiliusz pokaże
jak czarty karzą
zło złem karmione
różaniec dłonie parzy
jedno mam pytanie
czy niematrymonialne
da się usmażyć
x x x
nim nasze świece
zgasną
czynimy dobro
wtedy zapamiętają
różne są dogi
nieważne
i tak wszystkie się
schodzą
będąc na skrzyżowaniu
dokąd iść będę wiedział
serce podpowie
kalectwem nie będzie
gdy zapłaczę
bo stanę się człowiekiem
x x k
ku gwiazdą
gdzie anioły świętują
same niedziele
nie ma poniedziałków
wzrok w górę
ale żyć mi się zachciało
być nadal
we własnej skórze
tam ponoć wieczność
pokoi wiele
tu cielesność skóra
dotyk
tysiące wschodów
chcę przeżyć
choćbym miał
od słońca oślepnąć