niedziela, 15 października 2023

odnajduję cię dnia każdegoco dzień inna i jesteś dla mnie nie widzę mężczyzny innego co byś zamieniła na lepszy model telewizor meble mały fiat co Perfekt śpiewał dawno temu starocie piec Martenowski tobie ja w najchłodniejsze noce śnieżynki białe padać będą i za bielą się pola ale to nic ukochana gdyż twoich ramion będę pełny

dziecko gołe wybiegło na ulicę a ja w sercu krzyczę a ja w sercu krzyczę to nie dziwny świat po prostu idiotyzm matka hula w swawole ojciec kaj się podział śląsk przeto wielki i fruwają butelki a z nieba żar straszny w drobniutkiej rączce od domu kluczykidziecko nagie aż tęczowe kusi a moje serce wciąż krzyczy przeto krzyczeć musi przeto krzyczeć musi

od Dudy orła białego com nie Polak on zasługi to jakie co z Banderą w braty wioski popalone w rok czterdziesty trzeci i do wiosny aż na sztachety dzieci a od kiedy to jam lach co tak gadają a w dowodzie Polak on co wczoraj nie był oj dziadowie nasi co w proch obrócenidziś urny pełne i pójdą również spolszczeni a co w na to a co wy w te brzuchy rozprute i dziecię żywcem wyciągnięte jeszcze nie poczęte

niebo niebieskie i jestem szczęśliwy bo miłość w moim sercu ta od ciebie ptaki słyszę w twoim słowie każdym co przybija ciszę i czyni ważnym księżyc w słońcu w przemianie i nocy nie ma gdy mówisz mi kochanie w ekstazy uniesienia i oto z popiołu Feniks co wczoraj nikim byłem na nowo mnie stworzyłaś a jutra już zobaczyłem takiejak dziś