Amatorzy
przebłyski słońca
babie lato
na pocieszenie
mówisz ciepło o jesieni
kiedy ja chłodno
spójrz poza ramy okien
liście zgniłe
w kolejce czeka
zacierając ręce
złośliwa pani
hu ha
w góry
nie wybieram się
by w klifie nie zginąć
narty na dachach
amatorzy
x x x
spod serca matczynego
stamtąd jesteś
chciana
niechciana
tajemnica matki
wielu na świecie
chce poznać prawdę
choćby mroczną
za każdą cenę
kreda tablica
piszesz kartografem
mapę życia
zostawiając papilarne
psy węszą
demony przeszłości
na ołtarz kładą
w ofierze
x x x
biały gołąb
ptak bezbronny
jastrząb wypatrzy
za widoczny
hodowałem gołębie
wiem coś o tym
a i chmury
nie skryją
pokój przybiera
właśnie ten kolor
krew na piórach
której nie zetrzesz
bierność tyranów
gdzie białe gołębie
szkarłatna litera
na niebie
x x x
miłość
ściętą różą
w flakonie
wiem
iż zwiędnie
póki co
oczy nacieszę
płatki
na ławie
skończenie
pomimo
swoje czynię
krzewem owym
bo nic jedna róża
kiedy krzew
dać może
wiele
uśmiech serce
wszystko które tobą
witaj
w moim świecie