Galop
gałąź kiwnęła
Judasz zawisł
srebrniki wypadły
ufać skarbnikowi
patrz
nie grzmij
na pęczki
takich
grzmotów
braknie
w czeliści
poślij
kura ślepa
w ziarno
nie trafia
nie niesie
jaj
potrawką
ludzie ślepi
bez lasek
galopują
niczego po boku
x x x
dom w chmurze
mieszkający anioł
zerka czasem
nasłuchuje
monstrum opuściła
biegnie do nieba
wieczność cała
po cóż zapędy
a biały patrzy
bez rozkazu
Bóg pozwoli
podąży
obłok rozstąpił
martwe morze
zawisło nad moją
głową
x x x
solidny dąb
zamarzył
tysiąc lat
w kanadzie
sekwoją
piły oszczą
lasu nie szczędzą
opał meble
gazety
drukarze drążą
parmezan
zakreślony
pada z hukiem
kamraci
jesienie straciłem
wiosny
szczebiot ptaków
Judasz zawisł
srebrniki wypadły
ufać skarbnikowi
patrz
nie grzmij
na pęczki
takich
grzmotów
braknie
w czeliści
poślij
kura ślepa
w ziarno
nie trafia
nie niesie
jaj
potrawką
ludzie ślepi
bez lasek
galopują
niczego po boku
x x x
dom w chmurze
mieszkający anioł
zerka czasem
nasłuchuje
monstrum opuściła
biegnie do nieba
wieczność cała
po cóż zapędy
a biały patrzy
bez rozkazu
Bóg pozwoli
podąży
obłok rozstąpił
martwe morze
zawisło nad moją
głową
x x x
solidny dąb
zamarzył
tysiąc lat
w kanadzie
sekwoją
piły oszczą
lasu nie szczędzą
opał meble
gazety
drukarze drążą
parmezan
zakreślony
pada z hukiem
kamraci
jesienie straciłem
wiosny
szczebiot ptaków
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
TU MOŻNA KOMENTOWAĆ