poniedziałek, 17 czerwca 2024
nie w byle co twe serce ponieważ za lejesz się łzami życie nie wycieczka rozumem i oczami kapie i kapie z oczu nadziei chmura biała po co z nim poszłaś w tangoco żeś w kochasiu widziała niebieskie niebieskim nie zawsze co chmury przesłoniły serce ❤️ można naprawić bo odszedł kochać nie miły co w dalsze patrzeć z dystansem by lekcja nie poszła w daremne miłość czy tworem jakim pytać to jakby w ciemne
była jazda na rowerze między ramy te chłopaki w kapsle granie w tych kolarzy co szkolniaki to szkolniaki hokej zimą zwykłe kije zdarte buty tata bije proce łuki Winnetou na zabawę poszło stu zgrana paczka każda była a dziewczyna chłopcu miła teraz bydło kto go chowałco tatuaż wymalował wy pretensji tej nie miejcie że co wyrosło to cielęciem pokolenia tyły dwa lat pięćdziesiąt byłem ja
spocznij i pogadaj ze mną gdziekolwiek tam właśnie jestem bo mój dom targowiskiem młody człowieku pierwsze kroki są bardzo ważne a małżeństwo to nie ze mną się ożenisz patrz nie zawsze w serce 💓 gdyż kiedy ja patrzyłem zabito mnie i zdradzono zatem uważaj na tych co bogate domy stawiająbo to oni staną się najgorsiktórych nie chcę u siebie
spocznij i pogadaj ze mną gdziekolwiek tam właśnie jestem bo mój dom targowiskiem młody człowieku pierwsze kroki są bardzo ważne a małżeństwo to nie ze mną się ożenisz patrz nie zawsze w serce 💓 gdyż kiedy ja patrzyłem zabito mnie i zdradzono zatem uważaj na tych co bogate domy stawiająbo to oni staną się najgorsiktórych nie chcę u siebie
taki korytarz gdzie jasność co by szczebli nie brakło w Jakuba rozważania czy jest niebo w pytania by chmury się rozstąpiły a mnie co jeszcze nie uszło w co wierzyć już nie mam siły bogactwo ciemiężcy w ubóstwo jasność a komu jest dana czy ja już zwidy mam na bulli szyszynka zadanaczy on mi król i pan
Usiądź przy kielichu Zdzichu posprzątaj bałagan na strychu Krychu stare pierze ołowiane żołnierze pod czym się spało i które bawiły przechyla więc kielich i wlewa co jeszcze się głowa nie kiwa a Kryśka na strych już nie wchodzi gdyż jak i on siwa więc któż tam po tupie i zniesie klamoty już nie potrzebne a i nikt nie weźmie choćby zniósł cokolwiek
takową aleją często chodzę z tobą gdzie dzięcioł zapuka blask słońca wpadnie dzikie jeżyny paprocie jagody takowe runo cuda przyrody kamień przy ścieżce co wieki rósłktórego nie dźwignie więc ani ruszw kompanieje ozdobą lasu w refleksje takową w nie zabicie czasu napełnić co mamy niczym w dzbany w nozdrza nasze racząc się wielością cudów natury
siedzą bracia siostry w gnieździedni mijają skrzydła rosną co w puchu już straciły toki przecież było wiosną co zależne od rodziców który w dziobie coś przyniesie a i pod niebem nieraz strasznie na zapowiadającą się burze już te młode nie cierpliwe swoje skrzydła rozkładają aż tu nagle żegnaj gnieździe o swoich stronach zapominają to jest życie takie ptasie nie porównane do człowieczego dzieci są nie chcą odejść a i wnuki do wspólnego
Subskrybuj:
Posty (Atom)