czwartek, 4 lipca 2024

śpij dobrze bo zawsze przy tobie będę parę dni umęczonych nie zaszkodzi nam sny piękne kiedy jestem a zniknąć nie zniknę bo kocham twe piękno kłótliwe porankiem ptaki co nas budzą na dzień dobry patrzymy sobie w oczy to nas nie poróżni a raczej zachęci i zawsze do poduszki kocham cię

z zielonych łanco w złote kłosy w sierpniowe poranki w kroplach rosy okrągłe bale znowu będą stać na wiejskich polach a jaskółki zechcą uciekać siadając na linii drutach tak co roku jest i o rok starsi zachody w purpurze dnie coraz krótsze po nocy świętojańskiej która już była prawie nam minął rok

taka chata domem w której szczęśliwie mieszkamy grzybów na ścianach nie ma a w oknach są firany kwiatów za oknem morze do lasu całkiem blisko śnimy taki domek domowe szczęśliwe ognisko co można wziąć jakąś wędkę lub z koszykiem pójść na grzyby nadziać na jakie patyki i co było gdybyco taką chatę już mamy która wymurowana w oknach nie wiszą firany i kwiatów za oknem polana

tu nie trzeba Ameryki gdyż takie mamy statystyki Francja Belgia są na czele Polska koło dziesięciu procent też to wiele na sto tysięcy tyle gwałtów co się prosi to się prosi po co takie szmatki nosi sama na się kręci bata że i wpadnie nie smarkata żal małgosi tylko kto czy ten z Francji jest Francuzem któremu brak tolerancji albo Belg jaki przypływ nowszy nieswojski pociąg nowszy w krzaki toteż grafik taki

co rzekł to do rzeczy Twain że od tego się zaczęło i odtąd niebo a piekło zapłonęło ciemną doliną a czemu i z tacy nie jeść biednemu Piotrowski nie targowisko że jako to widowisko zupa w jałmużnę rozdana nie darmo bo na kolana co błogosławić trzeba kolorowych oszustów

a my osły co niosły a i w stajence były jak również na swoich grzbietach nosiły nie posły a tego od monstrancji we wigiliji cicha noc a jaka ona cicha jak do mnie gadała Krycha to i ja żem gadałi co żem powiedział to żem za oślił że nie jestem upartym osłem tylko ten co go niosłem od złotego kielicha

taka Frania to jest coś miałeś ją byłeś gość a jak gałka przekręcona trzy kwadranse tyle ona można było i w kwadransie wyprać sobie gacie w transie wężyk do spuszczania miała po wypraniu co wyprała a na sznurku ależ proszę pantolony biustonosze cztery wiadra tyle mieści może więc by do treści teraz automaty jakie osiem kilo na twą srake

Ogórek niebieskina drogach wyboje chmurki błękitne sielskie nastroje kto to pamięta co nogi drętwiały miejsca nie było wypchany był cały a co do kulturybyła na poziomie staruszka usiadła co siwe skronie młodzież ustępliwa na buziach wesoła w fartuszku niebieskim gdy od września szkoła ja to widziałem gdyż w ławce siedziałem a czy pilnym byłem na grochu nie klęczałem