środa, 6 kwietnia 2022
Niewybaczalne
niedziela, 3 kwietnia 2022
Diabeł i wiatr
o czym myśli kat
o sumieniuktórego nie ma
hula
z diabłem
wiatr
polne wydarzania
czemuż
gna
i gna
chwiejąc
złote łany
kładąc
zboża
gdy gniewne
tumany
rano
wyszedł chłop
żyto po
łożone
przeklnął wiatr
i czarta
w inną poszli
Róża
róża
przy płocie
jakże
kwiaty
zakwitły
dla niej
droga
kurzem
oddycha
niebo
dzisiaj
gniewne
głodny
miłości
co dzień
ona
moje
cudo
podaruję
róże
daj Boże
odwzajemni
prysnął
czar
kochanie
róże
na nic
zdały
kwiaty
zmarnowane
serce
zranione
głupcze
mówię
do siebie
róża
przy płocie
jakże.
rok cały
ponownie
zakwitła
kwiatów
nie zmarnuję
choćby
najpiękniejsza
Pachnąć tobą
maj
czas bzówskoszonego siana
zając goni zająca
wygnieciona trawa
policzmy obłoki wyrównajmy oddech
jeden baranek
drugi
trzeci
powtórzmy jeszcze raz
i jeszcze
aż księżyc nas odprowadzi
jak wrócę
położę się spać
pachnąc tobą
I z nieba spadł
" Tyle słońca w całym mieście
nie widziałaś tego jeszcze
popatrz, o popatrz "
już nie patrzysz kochaniutka
mnie zagląda do ogródka
radosne słoneczko
są
ogórki, pomidory
seler, rzodkiew ,kalafiory
kapuściana głowa
marchew
oraz rzepa zdrowa
co by jeszcze
nie było
zajrzyj do mnie
będzie miło
przeto wieś
rzecz wiadoma
chociaż
większość
gnój i słoma
tyś
żeś anioł
cię nie razi
głos twój piękny
serce radzi
ku niebu
oczy wznieść
i zaśpiewać
tę że
pieśń
człowieczy los ....
zaśpiewaj
z Anną German
wszak
z nieba spadł
za morza
tak
Okęcie
lotnisko
Okęcie
za morza tak
Bodo
" już taki jestem zimny drań "
teatrzyk
początek
sen wieczny
z grobu powstań
Eugeniuszu
uczyń wyjątek
w Apollo
śpiewałeś
scenki grałeś
początki trudne są
z Reri
romans miałeś
była jak ty
aktoreczką
a pies
Sambo
co z nim
pewno
dawno
zdechł
uciekłeś z domu
lekarz
biały kitel
nie o omieszkasz
też
inne powołanie
"Amerykanka "
rola takowa
nie opera mydlana
aż wreszcie
srebrny ekran
" Rywale"
proszę pana
"Paweł i Gaweł "
"Piętro wyżej "
"Ach śpij kochanie"
teraz ty śpisz
NKWD
bydlęcy wagon
skonanie
Polifem i Galatela
Polifem i Galatea
o niej śnił
Galatea
nie chciała
czemu
Akisa
wolała
widząc razem
gniew górę wziął
kochanka zabił
ona skoczyła
w toń
morze
grobem
kołyską
rzeka
Acis
krwią
przeto
został zabity
spoczął on
nimfa morska
Cyklopa miłosny
śpiew
nie odwzajemniony
po wszechczasy
wszech
wtorek, 29 marca 2022
PO TO PRZECIEŻ JESTEŚ
zegary nie śpią
wskazówki leniwe
zasypiają
nie wszyscy
ktoś idzie
na nocną zmianę
odbębni swoje
wróci
komu dzień dobry
temu śniadanie
dom
nie bezdomność
gorsza
samotność
spełniony sen
może jutro
dziś leży
na wątrobie
jedno gonisz
drugie przytłacza
potrząsa
patrząc
czy żyjesz
metabolizm
kłóci się z kolacją
po to
przecież
jesteś
Żywot
aniołowie
nożyce trzymają
tnąc
życiodajne nitki
stróż
cierpliwy
zabierze
walkiria
muzą
poległych
komu
niebo dane
jak nie
w którymś
kręgu
piekło Dantego
grzeszniku
szanuj żywot
doczesny
Darwin
stwórcę
obala
niedowiarków
wszędzie
zachód
wschód
to
ty
kiedy
żywotem
jesteś
TY TO WIESZ NA PEWNO
poniedziałek, 28 marca 2022
MIŁOŚĆ TRUCIZNA SZTYLET I ŚMIERĆ
MIŁOŚĆ TRUCIZNA SZTYLET I ŚMIERĆ
choćby ten
z rąk wypada
nie klei się nic
gorzej być nie może
myślisz sobie
w drewnianym
kościele
cegła na łeb
nim zliżesz rany
bandażem owiniesz
zostanie blizna
nietrwały ślad
przecież czas goi
jeśli się mylę
proszę
poprawcie mnie
a póki co
chmurne chwile
trupie humory
zgroza aż strach
Hamleta ktoś
na nowo pisze
sztylet trucizna
miłość i śmierć
NIERWNOŚĆ
Nierówność
zobaczyły córy
zeszły na ziemię
urzekły
zgorszeni
zgorszone
serc
nie mają
dziwaka
sprzedajna
na pewno
kraj tulipanów
latarnie burdele
eutanazja
zatrzymać
arytmie
w dekalogu
nie zabijaj
jesteś
nie ma cię
jutro
flaga tęczowa
w oknie powiewa
szczury
w świetnikach
tu się wala
tam marsz
w kiszkach
nierówność
biedotę
rozpycha
LINIA
Linia
diabeł sprytniejszy
uważaj
kłody
pod nogi
z roszczeniem
do Boga
biedną duszę
Wergiliusz poprowadzi
w dziewiąty
krąg
najgłębiej
póki możesz
daj kredę
Aniołom
grzechu
nie popełnisz
MIEJSCE I CZAS
Miejsce i czas
dat
czyni
pamiętasz
biegałeś za piłką
strzelałeś do jednej bramki
idolami Deyna Szarmach
w szkole
robiłeś psikusy dziewczyną
piegowatą ciągałeś
za warkocze
dawno temu
koledzy pożenieni
mają dom dzieci
żyją swoim życiem
świat zmienił się
ludzie
my
każde sto lat
ma swoje miejsce
i czas
Big Ben
zmierzy
klepsydry
niegdyś
PREZENTY
Prezenty
wiele
żeby wyprostować
błędów nie powtarzać
inwazja w głowie
tyle straconych dni
nie policzę tygodni
klepsydra odwrócona
śpieszno zakasam
rękawy
połamania nóg
złowieszczych
nie dopatruję
nie rozsierdzę się
uśmiechami
poszczuję
wyśle pod właściwy
adres
jako prezenty
POWRÓT
Powrót
zawsze przydatne
nie zostawiaj
w domu
wracając
wzruszy bardziej
widok ścian
pokoi
jeśli kogoś masz
lampą przywita
oświetli podwórze całe
przytuli
dobranoc powie
idąc
do łóżka razem
kiedy ranek
uśmiech zabierzesz
zjesz śniadanie
wypijesz kawę
minie dzień
powrócisz
z pracy
z wielkim apetytem
jak zawsze
NIE PRAWDĘ MÓWISZ
Nie ma sensu
po oczach widzę
płytkie kłamstwo
chwili nie przetrwa
szkarłat na twarzy
podły zdradliwy
zdemaskował
ciebie
przyłapać
na kłamstwie
głupio przecież
wodziłaś za nos
często
że miłość
kocham
sensu nie ma
okłamywać siebie
KLUCZYK
Kluczyk
na rękach płyn
czerwony
sen spokojny
sumienie
nie gryzie
prostytucja
dragi
handel ludźmi
pajęczyna
ścieli się
po świecie
Temida oślepła
głucha
w togach
przekupieni
korupcja
sprawiedliwych
nie ma
paragraf można
ominąć
jakiś kluczyk
zawsze
jest
ANTYCHRYST
Antychryst
również grzeszą
tylko Bóg
z ogromnym
potencjałem
przeraża
diabła
białe jak śnieg
potępione
w czeluści
służą piekłu
w pogoni
za duszą
zmęczone
odpoczywają
na skrzyżowaniach
nie siadaj
bo wlezie
i egzorcyzm
z pozwoleniem
Watykanu
wyjdzie gardłem
Antychryst
WIR
Wir
normalne
zasłużyłem
aniołowie leżą pod gruszą
nic nie muszą
idziesz do pracy
by utrzymać
rodzinę
wakacje
zapomnij
dzieci dorastają
twoje skarby
mało kumpli
szkło odpada
czasem chlapniesz
jednego
odświętnie
przykładny
ojciec potrzeby
wtedy wyjdą
na ludzi
kręcisz się
i kręcisz
wir
wciąga