poniedziałek, 24 października 2022

Wyspa

 

Wyspa

autor: Radzikowski
0.0/5 | 0


istniej owa wyspa
wymyślona w mojej głowie
do której nikogo
nie wpuszczam
prócz ciebie

schlebia mnie to
iż jesteś
trwając razem
odcięci od świata

w odległym horyzoncie
nikogo nie widać
statki nie przypłyną
tylko ty i ja

dzień piękny
noc jeszcze piękniejsza
nie trzeba szukać
pokarzą nasze ścieżki

tędy pójdziemy
nie ma innej drogi
choćbym umysł
otworzył
nie ulecą

moje marzenie
jawą znaleźć taką
wszędzie tłok
na tejże ziemi

toteż uciekam
gdzie zmyśle myśli
jesteśmy mirażami
ja i ty

ale chociaż to
mam dla siebie
stokroć
ciebie kochając

x x x

daj szansę szczęściu
zaiste trafne
otworzy furtkę
do lepszego świata

poważać będą
którzy opluwali
łaszące koty
pękną z zazdrości

szmal podziela
przestawia progi
zaś mądrość
nie ma nic do tego

można się stoczyć
jakże proste
ale odwrócić
ciężko będzie

zbłądzenie
rzecz ludzka
z sałatą
lub bez

jesteś człowiekiem
w oczach Boga
tylko przypnij
iż ludzki

wtedy zapamiętają
i nie zapomną

x x x


cały świat za mało
połknąć jeszcze kosmos
właśnie do tego
człowiek dąży

zostawić
nie zostawi
łajka na księżycu
chociaż pies
tego nie chciał

jeszcze dalej
gdzie czarna dziura
wsysa wszystko
które w pobliżu

tam nie dolecą
po to by sprawdzić
co jest
kiedy w dziurę
wpadną

x x x

życie zaskakuje
żadna darowizna
krzyż na drogę
jest twoim powołaniem

zbieżność
kiedy ścieżki zwarte
tędy nie pójdziesz
gdyż nie wiesz
dokąd

padniesz wówczas
z krzyżem
który przyciśnie
mocą Samsona
jego podniesiesz

Boże daj wiarę
krzycząc do Boga
jeśli nie wierzyłeś
wtedy uwierzysz

x x x

podążam za słońcem
które ku zachodowi
jeszcze u schyłku
przygląda się mnie

stary dzień odchodzi
nowy nastanie
świt piękny
rosa opadnie

dzisiejsze kwiaty
jutro zakwitną
lustra pękną
przyglądając się
w nie

kalendarz schudnie
do ostatniej kartki
nic stałego
po prostu życie

x x x


znaleźć prawdę
głupcze szukaj
nie nasycisz
serca swojego

prawda skrywa się
za maskami
a człowiek
nie księga

stamtąd
kłamstwem
znów powieje
z jaskini dmuchnie
jednooki

rodząc wiatry
sen spokojny
drwiąc powyżej
z Bogów



cierpliwie
też usnęli
przespali
wieki całe

o świecie
zapomnieli
prawda fałsz
stąd
na stałe

x x x

żeby nogi poniosły
powinienem coś
wymyślę
zatem
zamydlę oczy
wtedy dam radę

nie opierając się
na samej prawdzie
taki świat
więcej kłamać

pierzchły
w cztery strony globu
kłamstwa
splecione z prawdą

nie przepaść
znam ten przepis
dobra zupa
w talerzu

x x x

zależność
być na swoim
nie prosząc nikogo
o łaskę

niestety
jeden drugiemu
zależny
nie uwolnisz się
od tego

stadny świat
w tłumie jesteś
cukierki
ktoś pobiera

kwaśna mina
mówi wszystko
mimika twarzy
ciebie zdradza

x x x

zrywne serce
gołąb biały
z gołębnika
wyleciał

w nieboskłonie
srebrzyste oczy
jego wolność
być wysoko

tak to widzę
które milsze
aż do nieba
dosięgam

jedno serce
nie spaprać duszy
niech białe
pozostanie białym

x x x

czemuż moje oczy
tak patrzą
i patrzą
cóż masz takiego
iż mnie pociągasz

przykuty
zmysły tracę
że oszaleć można

czyżby szaleństwem
miłość

nie mając dość
wracam do ciebie
do twoich oczów
w które
co dzień patrzę

uświadamiając
iż nie jest szaleństwem
przywilejem
kocham

x x x

i przyszła noc
która zmorzyła
do świtu kochankiem
sny zapominam

jakby mnie nie było
wyrwany z życia
część
bez zgody przepadła

świtów tyle
również nocy
księżyc
i słońce
bratem i siostrą

światło
ciemność
cykl
muszę żyć
skończenie
oby nie jutro

niedziela, 23 października 2022

Duchy

 

Duchy

autor: Radzikowski
5.0/5 | 4


chwile warte zatrzymania
jakże inaczej
istotą wspomnień

ale niestety
są również przeciwne
które bolą
być może
dłużej pamiętamy

czy można wyrzucić
z głowy
kawał swojego życia
raczej nie


chciałbym zaszufladkować
pozamykać szuflady
niestety
choćby
wylezą z nich


mój umysł pożywką
z mojej strony
żadnej strategi
by walczyć

obarczam
gniewnym wzrokiem
patrzę
sercem odtrącam


duchy
odejdzie


xxx

SZUKAJĄC



szukając szczęścia
nie ogarniasz umysłem
iż obok ciebie

dali
nie uchwycisz
ponieważ niewidoczna

za którą
jest lub nie ma
traf losu


szczęście
jakże ważne
połączone z miłością
kryształem

nie szukaj
ona samo ciebie
znajdzie

tylko daj
szansę


xxx

PYTANIA


setki pytań
do Boga
który nie odpowiada


potrzebne
czy też nie
złożone ręce moje


kto kuje to żelazo
ja czy Bóg

prawda o mnie
w czynach
i w słowach

dobre sobie
iż jak widzą
tak piszą

niestety
powierzchownie

xxx


KOŃ TROJAŃSKI


koń trojański
wlazł na podwórze
z którego wyskoczyły
rycerzyki

waleczne
biją mnie po głowie
pytam
za co


myśli powracają
niepocieszające
za nieboskłonem
znikła moja miłość


była
lub nie
napawa
nie pewność
następne jutro
jeszcze bardziej oddali


xxx


ROK TRZECI




dziewczynka skakankę miała
przez którą skakała
zły pan
cukierkiem poczęstował
co dalej
domysły



dziewczynkę po lesie szukali
plakat powiesili
przepadła jak kamień
więc pytam
kto pilnował


matko
ojcze
rodzice
w samopas
nie wypuszczać
swoich dzieci


może przykryta
liśćmi
gdyż minął
rok trzeci

Jesteś

 

Jesteś

autor: Radzikowski
5.0/5 | 2


jesteś latarnią
widząc nie zboczę z kursu
groźnie kołysząc
czynią bym dno zobaczył

jesteś odpowiedzią
na mnóstwo pytań
toteż nie zadaję
wiem doskonale

a i szeptem wiatru
który niesie wiadomość
słyszę chociaż dalece
od mojego domu

również dobrem
w świecie
niczym świat
bez ciebie
kolejnym świtem
który życie napisze


x x x


wzięte z rękawa
iluzja nic innego
talią kart
czaruje
inna rzeczywistość

otrzep swoje pióra
ptak co dzień prostuje
gołąb lot daleki
wypuszczony z klatki

daj życiu swobodę
ulotne nie deklaruj
nazwij po swojemu
które zabiera życie

schowane
w twoim sercu
na lewo
nie rozdawaj
jeśli trzeba
zakończ
otwórz nowy rozdział


x x x


pali ogień
którego nie chcę
traf
wybrał mnie

zamykam oczy
zatykam uszy
ona nierządnicą


prawdziwy facet
nie bierze z ulicy
nie wstępuje do
uciech

siedem grzechów głównych
nie wdrażam
chcę pójść do nieba


za którąś twarzą
wracam do pierwszej
by nie szczuł
rodem z piekła


x x x



na zakolu
z pierwszego w drugie
z nie przyjaznym
obok

sieje
mąci
wyrywa duszę
która do ciała powraca


śnić
czy nie śnić
sen zmorzy
jestem w kropce
nad I

sny nieprawdziwe
to spadam
to lecę
niektóre jakby
prorocze

częstotliwość
mierzy serce
wchodząc w kolejny
świt


dziewięć żyć nie mam
tylko jedno
na cztery łapy
nie spadam



x x x


ścieram niebo
swoje
grzechy odpuszczam
świadomie
co dzień grzeszę


ziemskie uciechy
nikt z stamtąd
nie wrócił
duchy nie istnieją


głupcem nie jestem
jednany z naturą
Darwin sprzeczny
z Biblią

może mylnym
z drzewa nie zszedłem
stworzony
rękoma Boga

Inaczej

 

Inaczej

autor: Radzikowski
0.0/5 | 0


między niebem
a ziemią
spadające słońce
w zenicie
cienia brak
płyną miesiące

z ptakami
odeszło lato
który raz
wątpliwie
myślę o jutrze
kiedy nadejdzie
mój czas

wytropił dawno temu
jakby minęło sto lat
niebo w czerwieni
zachód
słońca blask

po co jestem
może z konieczności
zdany na los
szukam miłości

kto znajdzie pierwszy
ja czy ona
o ile
w ogóle
wielka niewiadoma

kroczą mroki
dni niespokojne
świętość
przechyla szalę
z diabłem tocząc
wojnę

nie ciało
zależna dusza
uciec chce
by nieszarpaną
tylko gdzie

cudze niebo
cudza ziemia
spadające słońce
dla mnie
nic
odpłynęły
miesiące

x x x
mnóstwo pytań
zadaję życiu
cóż za zakrętem
chciałbym wiedzieć
gdyż ono
momentem

żeby los trzymać
w dłoniach
trzeba coś dać
leżąc pod gruszą
aniołowie nie muszą
dając rzecz jasna
brać

w tle miłość
kłody po nogami
powinniśmy
wylewne uczucia
byle nie sami

wtedy jesteś wart
narodzonemu
oddając świat
pięć może więcej
pokoleń
pozostanie ślad

zadałem pytania
zaś ono echami
kosmos wielki
ja mały
z porywami

przeminie
wszystko
które za
idąc do przodu
trwa

x x x

wraz z cieniem
który
zabierze się
ze mną

paprochem
zamiecionym pod dywan
tam też znajdą

tłum liczny
nie kryjówka
ludzie mają
oczy
a kiedy
posłuch
doniosą

świat światem
zawsze
nie na miejscu
cząstka mnie
próbuje dogonić
resztką siebie

czym zawiniłem
istnieniem
na świętej ziemi
przekleństwem
którym obarczył

tam wysoko
również widzi
gwiazd tyle
za gwiazdami
gwiazdy
a niebo
nie kosmos

x x x

uchylam furtkę
wpuszczając
z pokorą

serce sługą
zawsze na rozkaz

wtedy
do powiedzenia
będziesz miała
wiele

kiedy ucichnę
deszczu nie sprowadzę

może uderzą w dzwon
przyjdzie nasz czas

lecz teraz zapraszam
serce
znaczy serce

x x x

kiedy spadnie deszcz
wezmę parasol
czarny
niczym
chmury na niebie

wtedy nie zmoknę
szukając miłości
u paplany
w błocie
warta tego

parasol czarny
niebo czarne
czarne również
lakierki

znajdując
stanę przed
drzwiami
i zapukam
wpuścisz
zdejmę buty

x x x

kim jestem
dobre pytanie
duszą rozrywaną
nadprzyrodzonymi

ciało powłoką
dla śmiertelnika
boli
kiedy uderzysz

jedno
w drugim
dopełnieniem

biją się ci
których nie widzę

zostawcie mnie
z niedostatkiem
na ziemi

cenniejsze oddam
zachowując życie

x x x

wszechświecie
często spadają gwiazdy
w orbicie satelity
porzucone śmiecie

gdzie ładu szukać
kiedy nieład czyni
człowiek
zadufany w sobie

lodowce się cielą
morza wysychają
tamy rzek nie wytrzymują

nie trzeba trąb
by padły mury
Jerycho sobie gotuje

a ja dziwiąc się
patrzę
w płaski ekran
nasycony kolorem

w który
wlazłbym
by zmienić świat
Alicja i Oz
choćbym chciał
nie pójdę

Miesiące

 22 października 2022

Miesiące

między niebem
a ziemią
spadające słońce
w zenicie
cienia brak
płyną miesiące

z ptakami
odeszło lato
który raz
wątpliwie
myślę o jutrze
kiedy nadejdzie
mój czas

wytropił dawno temu
jakby minęło sto lat
niebo w czerwieni
zachód
słońca blask

po co jestem
może z konieczności
zdany na los
szukam miłości

kto znajdzie pierwszy
ja czy ona
o ile
w ogóle
wielka niewiadoma

kroczą mroki
dni niespokojne
świętość
przechyla szalę
z diabłem tocząc
wojnę

nie ciało
zależna dusza
uciec chce
by nieszarpaną
tylko gdzie

cudze niebo
cudza ziemia
spadające słońce
dla mnie
nic
odpłynęły
miesiące

x x x
mnóstwo pytań
zadaję życiu
cóż za zakrętem
chciałbym wiedzieć
gdyż ono
momentem

żeby los trzymać
w dłoniach
trzeba coś dać
leżąc pod gruszą
aniołowie nie muszą
dając rzecz jasna
brać

w tle miłość
kłody po nogami
powinniśmy
wylewne uczucia
byle nie sami

wtedy jesteś wart
narodzonemu
oddając świat
pięć może więcej
pokoleń
pozostanie ślad

zadałem pytania
zaś ono echami
kosmos wielki
ja mały
z porywami

przeminie
wszystko
które za
idąc do przodu
trwa

x x x

wraz z cieniem
który
zabierze się
ze mną

paprochem
zamiecionym pod dywan
tam też znajdą

tłum liczny
nie kryjówka
ludzie mają
oczy
a kiedy
posłuch
doniosą

świat światem
zawsze
nie na miejscu
cząstka mnie
próbuje dogonić
resztką siebie

czym zawiniłem
istnieniem
na świętej ziemi
przekleństwem
którym obarczył

tam wysoko
również widzi
gwiazd tyle
za gwiazdami
gwiazdy
a niebo
nie kosmos

x x x

uchylam furtkę
wpuszczając
z pokorą

serce sługą
zawsze na rozkaz

wtedy
do powiedzenia
będziesz miała
wiele

kiedy ucichnę
deszczu nie sprowadzę

może uderzą w dzwon
przyjdzie nasz czas

lecz teraz zapraszam
serce
znaczy serce

x x x

kiedy spadnie deszcz
wezmę parasol
czarny
niczym
chmury na niebie

wtedy nie zmoknę
szukając miłości
u paplany
w błocie
warta tego

parasol czarny
niebo czarne
czarne również
lakierki

znajdując
stanę przed
drzwiami
i zapukam
wpuścisz
zdejmę buty

x x x

kim jestem
dobre pytanie
duszą rozrywaną
nadprzyrodzonymi

ciało powłoką
dla śmiertelnika
boli
kiedy uderzysz

jedno
w drugim
dopełnieniem

biją się ci
których nie widzę

zostawcie mnie
z niedostatkiem
na ziemi

cenniejsze oddam
zachowując życie

x x x

wszechświecie
często spadają gwiazdy
w orbicie satelity
porzucone śmiecie

gdzie ładu szukać
kiedy nieład czyni
człowiek
zadufany w sobie

lodowce się cielą
morza wysychają
tamy rzek nie wytrzymują

nie trzeba trąb
by padły mury
Jerycho sobie gotuje

a ja dziwiąc się
patrzę
w płaski ekran
nasycony kolorem

w który
wlazłbym
by zmienić świat
Alicja i Oz
choćbym chciał
nie pójdę

x x x

publiczny   edytuj usuń

wtorek, 11 października 2022

Dalej nie poniesie


 11 października 2022

Dalej nie poniesie

twarz co dzień inna
czas piętnem znaczy
luster nie oszuka
który w lustra patrzy

rzeka rzeźbi brzegi
człowiek palec moczy
przez most który przejdzie
za dnia
również w nocy

słońce nad głową
leniwie
szuka dalekiej toni
brzaski świat budzą
nakręceni w pogoni

zaś ja zatrzymany
zawieszony w czasie
cofnąć
wskazówek
nie cofnę
do przodu tylko
da się

i zdarty
obnażony
z falami
poniósł mnie
morza wypatrywać
dalej nie poniesie

poniedziałek, 10 października 2022

TYLKO GONIĘ

 10 października 2022

TYLKO GONIĘ

pożądanie czym jest
szaleństwem duszy i umysłu
kto nie pożądał
ten nigdy nie kochał

dokąd prowadzą
szaleńcze zamiary
zguba lub nie
zapewno nic dobrego

kochałem
kochając nie byłem sobą
coś wiem o tym
będąc odtrącany

stajesz się niedoskonałością
dla osoby którą kochasz
i nic nie poradzisz
na to

przestać śnić
i marzyć
tylko jak


xxx

sześć dni
siódmy dla Boga
wtedy wzywasz
kiedy jesteś w potrzebie

wszyscy serca nosimy
przepełnione
wolą życia

ludzie zapominają
o niebie
ziemskie sprawy
są istotniejsze

nowoczesność
wiara słabnie
w świecie laptopów
i komputerów

wtyczka
odcięta od prądu
światło gaśnie
Boga nie ma
bluźnierstwo

dzieci
po dzieciach
w którymś pokoleniu
czego nie zobaczę
stwórca rozsierdzi się

gniew Boży nadejdzie
lub człowiek
grzybem
zniszczy samego siebie

xxx

gonię
za marzeniami
spełnione
miodem dla mnie

chociaż nie wiele
prawie dno widać
a jednak jestem zadowolony


często ma głowa w chmurach
w nich są moje marzenia
ni słońca
ani księżyca

zapodziały się
noce i dnie
muszę odszukać
wrócić na ziemię

odwyknąć
a chmury niech płyną sobie

DLATEGO

 

dlatego

autor: Radzikowski
5.0/5 | 5


dlaczego tak pokręcone
do przodu wszystko gna
nie ma czasu na miłość
żegnaj kochanko ma

żegnaj luby mój
w swoją stronę idź
płomienie wygasły już
a i zerwana nić

nie oglądam się za siebie
również czasu brak
było minęło nieważne
gdyż wszystko weźmie szlag

miłość
nie miłość
sam nie wiem
zgadywać nie zgadnąć mnie
może zauroczenie
dlatego pożegnam cię



RESZTA




o wczorajszym
zapomnij
po prostu
bądź sobą
walcz


świat patrzy
pożera
istotne
by jutro
nie resztki ciebie




wczorajszy dzień

umarł
nie rozpamiętuj że
wszystkie bukiety zwiędną
a i ten
ode mnie


ucieknąć
możesz uciekać
przeżyć tysiące jutr
nie ma miejsca
dla słabych
kiedy tak wszystko
w przód

łyżkami swoje brać
codzienność jest twoja
dziś
skromniutkie
darunki od Boga
zaś resztę
zębami
gryźć




PRAWDA O MNIE




dobra pogoda
lub zła
jest naszym życiem
jakże treściwym
również
zaskakującym


tysiące luster
w których
moje odbicia
co dzień
inne
czego nie zauważam


lat piętnaście
dawno minęły
hulanka swawola
a potem prawda
o mnie
kim stałem się




CO BĘDZIE



lucyfer był mądrym
i najpiękniejszym aniołem
w niebie
i to jego
właśnie zgubiło


czy mądrość
i piękno
pasuje do siebie
szukanie dziury
w całości


piękna żeś
dlatego żem nieufny
zostać rogaczem
raczej nie pasuje to
do mnie

przecież nie mam oczów
dookoła głowy
choćbym miał
słabo widzę

drzeć łachy z siebie
znaczy pożądać
dosłownie kochać
ale piękno ma zawsze
coś do ukrycia
jakiś brud pod paznokciami

toteż
kochać
czy też nie
urojenia mogą
zabić
co będzie
kiedy mając mnie
dosyć
odejdziesz

TWOIM ŚLADEM

 

Twoim śladem

autor: Radzikowski
5.0/5 | 5


jaskółki zabrały z sobą
lato
liście opadają
jesień
kochać
czy też nie

noce chłodne
ubogi strój porzucam
myślami wciąż jestem
do jakże soczystych dni

nie powrócą
również nie powróci
nasza młodość
z której jesteśmy
odzierani

młyn miele
troski nie troski
to nasza codzienność
jesteś
wciąż tą samą dziewczyną
z sprzed lat

pójdziesz moim śladem
tak mówiłaś mi
stało się inaczej
mnóstwo słów nie pamiętam
które szeptałaś mnie

ochoczo porwał wiatr
to nic
boś w mojej głowie
i żałuję
iż twoim śladem
nie poszedłem



ROZCZAROWANIE



przy moim ogrodzeniu
zakwitła róża
którą posadziłem
tamtej wiosny
teraz odwdzięcza się
jak każdy kwiat
który jest piękny

porównuję
boś piękniejsza
od każdego kwiecia
dla ciebie strącę słońce
by zapanowała noc
i nieskończoność
dla nas

ów ależ gorąco
pali mnie ogień
moje serce
jest tobą
które odkryłaś


jasność po co mnie ona
przecież zastąpił księżyc
myślałem iż na dłużej
toteż jestem rozczarowany
zobaczywszy słońce



NIE WYSTARCZY



serce nie jest rozdzierane
kiedy jesteś przy mnie
szepczesz słodkie słowa
które chcę usłyszeć


czy zawsze tak będzie
to już zależy od nas
domek z kart
to nasze życie

cztery pory roku
Vivaldi
to my
oby
wytrzymali siebie
i wstydem nie obrośli

rozpędzony sekundnik
nie stanie nigdy
Big bend
mierzy czas
co do sekundy


jesteś moim czasem
chwilą
istnieniem
rozterki nie dla mnie
nie zniósłbym


trwać jak najdłużej
choćby płynąć pod prąd
mówić kocham
nie wystarczy
by cieszyć się sobą





DOPÓKI JESTEM






przyjdzie taki dzień
daj Boże nastąpi
jedyny
który zmieni moje życie


spojrzę inaczej
mówiąc precz
stare mury gruzami
pozostaną fundamenty

nowy zbuduję
dla nas piękny
i ogród
w którym kolorowe
kwiaty

tak można żyć
nawet wieczność
więc
zatańcz ze mną
dopóki jestem






CZY WARTO



kiedyś zgaśniemy
w kolejce do Boga
niematerialne
rozliczy nasze dusze

oby Wergiliusz
nie poprowadził
pozostawiając
w którymś
z kręgów

póki widzę słońce
zaś nocą księżyc
wiem że żyję

sen nie długi
jedna trzecia przespana
bicie serca
miliony
które
w dzień dudni
nocą zwalnia

jakże inaczej
nie uciekniesz
od zgiełku
w mieście
betony
tylko wieś '
poratuje


piękne lasy
jesienią
grzyby
babie lato
które nie widzisz
czy warto
poświęcać się
nie mając czasu
na nic



SZUKAJĄC



dziwny jest ten świat
Niemen śpiewał tak
dziwne jest życie
gdyż nie wiadomo
co i jak

myśli przędą nicie
czyny zatrzymane
w pajęczej sieci
które kochane

człowieczy los
Anna pogrzebana
jedyny cel w nieznane
każdemu śmierć pisana


po co dlaczego
czym zaskoczy mnie
ów dziwny świat
odpowiedzi szukać
gdzie

KIOEDY NIE JESTEM

 

BĘDĄC Z TOBĄ

autor: Radzikowski
5.0/5 | 2


tej nocy uroczy księżyc
mógłbym zbierać szpilki
tak jasno świeci
zaglądając w okno

chociaż chłodno
więcej takich nocy
pierzyna mnie otuli
lub ty

samotność nie dobra
zgniła
niczym owoc
który spadł z jabłoni

jesteś ty
dziękuję
będąc przy mnie
nie zanudzę się
tobą


BEZ SCHODÓW


goniły mnie cienie
rozbity nie wiedziałem
co czynić
być silnym
znaczy zwyciężyć
ale skąd mocy


zgasło słońce
toteż dlaczego
noc całą dobą
czyżby dla mnie
światło zgasło
a jutro umrze
nadzieja


NIE
tak nie mogę myśleć
przecież sprzeczne
z moją naturą
zatem
ołowiany krok
postawię
i schodów już nie będzie


CO PODAJE TO BIERZ


śliczności
tyś
i wszystkie kwiaty świata
radują moją duszę


która ulotna
wiadomo iż kiedyś
zejdzie ze mnie
powietrze


ale póki co
gonię za marzeniami
bezczynność
znaczy nie istnieć

nie bać się
wszelakich przeciwności
z prądem
lub pod prąd
a i z tacy brać trzeba
kiedy podaje



WSŁUCHAJ SIĘ W SERCE



wsłuchaj się w serce
wtedy nie będzie obce
jedne drzwi
masz tylko
by kogoś wpuścić

chociaż mądrość
w głowie
nic po niej
wyciśnie soki
niczym z cytryny
gdyż ponad
nie jest


ale serce
zawsze wie
czego chce
chociaż czasem
odtrącane
a jednak


idź za jego głosem
idąc
nie zbłądzisz






DARMOCHY NIE MA


proste jakże koją
otwarta droga do serca
spójność
najważniejsza
zaś reszta
dodatki

wiedząc iż jesteście
miejski tłum nie zgubi
odnajdziecie
siebie


miłość
ach ta miłość
czasem długie czekanie
poświęcenie
tak to widzę
darmochy nie ma