Żyj dalej autor: Radzikowski czymże są chmury, nadzieją zwiastunami deszczy więc czemuż ich nie cierpisz one są nie tylko dla ciebie
obecni nie obecni ci, którzy na świat już nie patrzą nawet z nieba tęsknią chłopi za nimi
pogody stany ducha nastroje wszelkie dąsy w maju sady kwitnące was rozweselą
przyjdzie lato na żółtych plażach niczym grzyby po deszczach rozścielone materace na których młode foczki
chmury obłoczki ależ fajnie jest na świecie jutro szczęśliwszą będziesz masz na to patent
tylko na życie spojrzyj inaczej gruzy swoje posprzątaj i żyj dalej
x x x
broń szatana pociski które domy burzą kule, których Bóg nie nosi wesoły czart kiedy zbrodnie widzi swoje ręce umywa gdyż człowiek za niego to czyni
świat niespokojny okropności znosi pomimo tego jeszcze miłość w czyiś sercach aniołom dając nadzieją że ona pokona i dobro nad złem zwycięży
zabłyszczy Excalibur którego nikt nie wyrwie biały gołąb z oliwką nadzieją dla świata
x x x
nie wszyscy urodzeni z miłości są tacy, którzy wstydzą się swoich korzeni płakać nie płaczą jakoś radzą sobie co oni stracili to dzieciom dają
w rosnących sadach przychodzi czas kwiecia ludzie połączeni owoce dają eden w twoim sercu na ziemi kiedy ty dajesz on tobie odwzajemnia
że jest inaczej nie myśl o tym teraz książę z bajki, pantofelka ktoś kiedyś tobie przymierzy nie musi być piękny byle miał serce dobre jak również ty dla niego
gdzie sypia miłość dobre pytanie i kiedy budzi się jeśli nią tyś to z tobą w jednym łóżku z budzeniem się jest podobnie
gdyż cichutko chodzisz na paluszkach gdy sobie śpi jeszcze najfajniej jest latem spać przy otwartym oknie gdyż o poranku słyszysz kłótnie sikorek wróbli i innych ptaków
teraz krzyczą tylko gęsi łabędzie i żurawie miesiąc minie w Bieszczadach będą słowiki
tutaj zaś skowronki wyrosną pierwsze kwiatki fiołki w kwietniu nie wcześniej
które skojarzy ktoś z tobą fiołkowa miłość jakże romantyczna tylko brać z przytupem amore, amore
x x x
piąta nad ranem jeszcze jest ciemno do brzasku dwie godziny cała noc nieprzespana kudłate myśli bombardują mnie niepokój drżenie rąk jak rozsypię się to, kto mnie wtedy pozbiera
za niedługo połknę garść tabletek na moją chorobę być może jedno leczą drugie zaś niszczą cóż jakoś ratować się trzeba
na ścianie wisi zegar obok świeci lampka nocna komórka milczy o tej porze raczej nikt nie zadzwoni chociaż ziewam jakoś spać się mi nie chce w te dziwne noce i dnie mój nastrój jest do bani
co spowalnia mój metabolizm ciężko będzie mi wstać i wziąć się w garść pomimo tego zrobię to lewą czy prawą obojętnie nie wierzę w przesądy w inne również powątpiewam obym nie wpadł tylko w głęboką depresję