Autostrada zycia
polnymi dróżkami
po czym autostradą
niech koła niosą
auta szybko jadą
bokami natura
w iglaki bogata
by nie pękła
guma
pół życia i świata
po cóż miejsce kisić
będzie wciąż gonione
słońce które zajdzie
ujrzy drugą stronę
świtów nigdy dosyć
lękiem do ciemności
w których czarty siedzą
w czeluść porwą w gości
ciało minie mete
dusza obłok przetnie
to co tu i teraz
od tego odetchnie
x x x
jeszcze świtów doczekać
doczłapać gdzie trzeba
starcze zegnaj kochanku
powie doczesne życie
długo oczów nie zamknąć
jętką nie być konając
chwilo ostatnio odstąp
acz chwila ów szary zając
dni przeszłe namiastką
daj garście dobry panie
ostateczność trup zimny
dziś życie
jutro skonanie
póki co wdech wydech
jeszcze jedno uderzenie
az serce się zatrzyma
niczego już nie zmienię
choćby gromy biły
uszy nie usłyszą
spocznę gdzie mogiły
tuje bratnio z ciszą
x x x
sukienka w kwiatki
brożka we włosach
ależ urodziwa
że nie spie po nocach
miłości nie mało
gdyby siebie dała
kochanie mowa ciało
tańczą w spolcie ciała
tak sobie śniłem
myślę iz nie mrzonki
sms wysłałem
poczekam dzwonki
wlecze się i wlecze
pewno śpi głęboko
kocham tę dziewczynę
która wpadła w oko
x x x
tańczyły jesienią lisie
kiedy opadały
jakże krótkie tańce
chwile swoje miały
ścieliły bogato
dywany śliczne złote
w polach babie lato
w pluchotę
nie w pluchotę
zaś nad głową gęsi
jedynki pisały
jeszcze teraz w grudniu
pola zasiedziały
niedźwiedź śpi w gawrze
bóbr tame zbudował
co było jesienią
tego żem żałował
w dywanach aleje
lasy kolorowe
bylem ów Balzakiem
w ustach miałem
love
silnie przytuliłem
i długo trzymałem
dodtad kadry w głowie
które zatrzymałem
nie była z Albatrosa
zwyczajna dziewczyna
długo nie zapomnę
pewno lata mina
x x x
pierwszy krok
kiedy postawiłem
matka nie powiedziała
czy często płakałem
również nie wiem
wczoraj było
pół wieku temu
kawal życia
teraz z gorki
będąc szczylem
chciałem dorosnąć
szron we włosach
ależ zleciało
świty zachody
słabo pamiętam
pocałunek
czy był słodki
kubki zapomniały
x x x
chwile pełne zaskoczeń
skąpi nuda
czynności zawsze jakieś
znajda się
również na odpoczynek
nie warto się rozpędzać
rozmach męczy serce
powolutku powolutku
młyny mąkę mielą
pory zabierają swoje
zatrzymałem wspomnienia
bylem młody może piękny
nikt nie powiedział
mocno dusze
które zatrzymane
wezmę na tamten świat
tam ty świecie
poczekaj
o ile istniejesz
po czym autostradą
niech koła niosą
auta szybko jadą
bokami natura
w iglaki bogata
by nie pękła
guma
pół życia i świata
po cóż miejsce kisić
będzie wciąż gonione
słońce które zajdzie
ujrzy drugą stronę
świtów nigdy dosyć
lękiem do ciemności
w których czarty siedzą
w czeluść porwą w gości
ciało minie mete
dusza obłok przetnie
to co tu i teraz
od tego odetchnie
x x x
jeszcze świtów doczekać
doczłapać gdzie trzeba
starcze zegnaj kochanku
powie doczesne życie
długo oczów nie zamknąć
jętką nie być konając
chwilo ostatnio odstąp
acz chwila ów szary zając
dni przeszłe namiastką
daj garście dobry panie
ostateczność trup zimny
dziś życie
jutro skonanie
póki co wdech wydech
jeszcze jedno uderzenie
az serce się zatrzyma
niczego już nie zmienię
choćby gromy biły
uszy nie usłyszą
spocznę gdzie mogiły
tuje bratnio z ciszą
x x x
sukienka w kwiatki
brożka we włosach
ależ urodziwa
że nie spie po nocach
miłości nie mało
gdyby siebie dała
kochanie mowa ciało
tańczą w spolcie ciała
tak sobie śniłem
myślę iz nie mrzonki
sms wysłałem
poczekam dzwonki
wlecze się i wlecze
pewno śpi głęboko
kocham tę dziewczynę
która wpadła w oko
x x x
tańczyły jesienią lisie
kiedy opadały
jakże krótkie tańce
chwile swoje miały
ścieliły bogato
dywany śliczne złote
w polach babie lato
w pluchotę
nie w pluchotę
zaś nad głową gęsi
jedynki pisały
jeszcze teraz w grudniu
pola zasiedziały
niedźwiedź śpi w gawrze
bóbr tame zbudował
co było jesienią
tego żem żałował
w dywanach aleje
lasy kolorowe
bylem ów Balzakiem
w ustach miałem
love
silnie przytuliłem
i długo trzymałem
dodtad kadry w głowie
które zatrzymałem
nie była z Albatrosa
zwyczajna dziewczyna
długo nie zapomnę
pewno lata mina
x x x
pierwszy krok
kiedy postawiłem
matka nie powiedziała
czy często płakałem
również nie wiem
wczoraj było
pół wieku temu
kawal życia
teraz z gorki
będąc szczylem
chciałem dorosnąć
szron we włosach
ależ zleciało
świty zachody
słabo pamiętam
pocałunek
czy był słodki
kubki zapomniały
x x x
chwile pełne zaskoczeń
skąpi nuda
czynności zawsze jakieś
znajda się
również na odpoczynek
nie warto się rozpędzać
rozmach męczy serce
powolutku powolutku
młyny mąkę mielą
pory zabierają swoje
zatrzymałem wspomnienia
bylem młody może piękny
nikt nie powiedział
mocno dusze
które zatrzymane
wezmę na tamten świat
tam ty świecie
poczekaj
o ile istniejesz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
TU MOŻNA KOMENTOWAĆ