rzucone liście w rzekę życia
jak pocałunek ciszy
stoi wszy nad brzegiem
drzewo zrzuciło
rzeka nurtem zabrała
tak jak miłość smakuje
kiedy tych dwojga
tak razem poniesie
z tym prądem
w przeznaczenie
dni biegną noce z nimi
za którymi nie nadążam
chociaż raz dogonić słońce
które przede mną ucieka
gorzkie i słodkie tak pomieszane
a z nimi moje choroby
już byłem prawie trupem żywy wyszedłem
więc nadal jestem
i żyję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
TU MOŻNA KOMENTOWAĆ