środa, 28 grudnia 2022
Kim jesteś
jeśli twój dom bezpieczny
mieszkasz w wolnej ojczyźnie
pod skrzydłami
zjednoczonej europy
obok źle się dzieje
wskrzesiłbym Einsteina
za wzór E = mc2
może śpi niespokojnie
w Princeton
ludzie są nieobliczani
dla swoich osiągnięć
zrobią wszystko
kim jesteś człowieku
pytam
mieszkasz w wolnej ojczyźnie
pod skrzydłami
zjednoczonej europy
obok źle się dzieje
wskrzesiłbym Einsteina
za wzór E = mc2
może śpi niespokojnie
w Princeton
ludzie są nieobliczani
dla swoich osiągnięć
zrobią wszystko
kim jesteś człowieku
pytam
jestem grzybem
pociskiem
kulą
gwałtem
torturą
śmiercią
Klątwa
Klątwa
grzebać we flakach
wymusić zwycięstwo
przewidzieć zaćmienie
uklęknij narodzie
kapłani wyrocznie
stek kłamstw oszustwa
rzeka zapomnienia
Hades
gdy jeden umiera
drugi twarze zdziera
nic po nim nie będzie
ktoś grobowiec
otworzył
za niedługo zmarł
orzekli
klątwa
Śladem
do të ndiqni gjurmët e mia
ajo tha
ndërsa kupat me lule
nuk do të thahen
14px;" />
Unë jam një vajzë e thjeshtë
Kam nevojë për shoqëri
tuajat
kishte vetëm një rrugë
ne të dy
dicka shkoi keq
në marshim
i dhamë vetes një shans
dhe nje tjeter
për fat të keq
asgjë nuk doli prej saj
kujtesa një
edhe njeriu
shtrëngim në zemër
dashuri dhe kujtime
kaq shumë prej tyre
dhe gota të freskëta
tani
pa ty
x x x
kujdes
mbi bebin
sepse ajo që është dashuria
të shkujdesur
ndihesh i sigurt
engjëlli hapi krahët
ai juaji
dhe ju e dëshironi atë gjithmonë
diçka fillon
dhe përfundon
Përralla e Andersenit
NR
kjo jete
stilolaps dhe Shekspiri
x x x
ulëriti qeni
ti ke ikur
ai nuk kishte ngrënë për një kohë të gjatë
besnikëria e qenit
që ai nuk e ka
njerëzore
do të kthehet diku
ju jeni duke pritur
dhe ju prisni
ai nuk vjen
ju ndjeni
sepse ju jeni një grua
femrat e dinë
Edhe unë do të ndihesha keq
me një hamendje
se jam tradhtuar
te pranosh
nuk është dëm
eshte turp te fshehesh dicka
Śladem
autor: Radzikowski
pójdziesz moim śladem
powiedziała
póki kielichy kwiatów
nie zwiędną
jestem prostą dziewczyną
potrzebuję towarzystwa
twojego
droga była jedna
nas dwojga
coś się popaprało
w marszu
daliśmy szanse sobie
i kolejną
niestety
nie wyszło nic z tego
pamięć jedna
człowiek również
ścisk w sercu
kochania i wspomnienia
tyle ich
i kielichy świeże
ale już
bez ciebie
x x x
troska
ponad kochanie
bo czym jest miłowanie
beztroski
czujesz się bezpieczna
anioł rozłożył skrzydlą
on ci twój
i chcesz by tak zawsze
coś się zaczyna
i kończy
baśń Andersena
NIE
to życie
pióro i Szekspir
x x x
zawył pies
pan odszedł
długo nie jadał
wierność psa
której nie posiada
człowiek
gdzieś skręci
czekasz
i czekasz
on nie przychodzi
przeczuwasz
bo jesteś kobietą
kobiety to wiedzą
też bym się źle czuł
z domysłem
iż jestem zdradzany
przyznać się
nie jest krzywdą
krzywdą jest coś ukrywać
powiedziała
póki kielichy kwiatów
nie zwiędną
jestem prostą dziewczyną
potrzebuję towarzystwa
twojego
droga była jedna
nas dwojga
coś się popaprało
w marszu
daliśmy szanse sobie
i kolejną
niestety
nie wyszło nic z tego
pamięć jedna
człowiek również
ścisk w sercu
kochania i wspomnienia
tyle ich
i kielichy świeże
ale już
bez ciebie
x x x
troska
ponad kochanie
bo czym jest miłowanie
beztroski
czujesz się bezpieczna
anioł rozłożył skrzydlą
on ci twój
i chcesz by tak zawsze
coś się zaczyna
i kończy
baśń Andersena
NIE
to życie
pióro i Szekspir
x x x
zawył pies
pan odszedł
długo nie jadał
wierność psa
której nie posiada
człowiek
gdzieś skręci
czekasz
i czekasz
on nie przychodzi
przeczuwasz
bo jesteś kobietą
kobiety to wiedzą
też bym się źle czuł
z domysłem
iż jestem zdradzany
przyznać się
nie jest krzywdą
krzywdą jest coś ukrywać
Choćby
gdzie kończy się granica
bezduszności
może jej nie ma
tylko
horyzont bezkresu
czarne motyle
z niedobrego serca
on zaś sobie
pobłaża
panem świata
nieoczywiste
za to czynów swoich
szkarłatny nałóg
w głowie i w sercu
jest prawdą
iż wilk stado rozegna
watahę
choćby była tłusta
jedna nie zadowoli
Anioł o jednym skrzydle
spadał z nieba
śrubą
im bliżej ziemi
tym większa
grawitacja
zielony las
zawisną na gałęzi
dodatkowe nieszczęście
twój anioł
pokaleczony
o jednym skrzydle
cierpi
cierpienia
skąd i po co
anioł płacze
a serafini śpiewają
zewsząd okrucieństwa
2022-12-28 11:59:50
wtorek, 27 grudnia 2022
Karma
Będąc sobą skromnie żyłem
nagle trzask
stało się
ostrze jedno
magik on
opanował dobrze
kunszt
przyjacielu
nie przeklinam cię
gdyż karma
odda ci
Pust wsiegda ...
Pust wsiegda ...
komu bombardowany Donbas
mają Syberie Ural
pławia się w Moskwie
w stolicy
jak za PRL
w Legnicy
czemuż sieroty dzieci
matki płaczące
czy kiedyś na Ukrainie
pokój będzie i słońce
to nie chmury
to dymy widać
ani dnia
tylko mroki
kurhany z cegieł
w horyzont szeroki
któż rany zabliźnij
z karabinem ojciec
również syn
zabrali Osetie
trupem leży Stalin
niedźwiedź połkną Krym
pust wsiegda budiet Rossyja
Jelcyn piersiówki
już nie popija
na Putina zaś
wziąć kija
autor
gabriel123
Demancja
Demencja
autor: Radzikowski
zawodzi
jeśli tak
wina czasu
demencja
dożyć sędziwego wieku
nadal rozumować rozsądnie
chodzić i jeść
tak
by nikt tobie nie wkładał
łyżeczką do ust
rodzisz się bezradnym
i kończysz podobnie
lata nauki na nic
nic w głowie
nie pamiętasz dojrzewania
miłości
ślubu własnego
życia swojego
powód
powtórzę
demencja
x x x
myślałem że jestem orlem
jeszcze jeden sen o lataniu
nieprawdopodobne
w snach tylko
chyba że ktoś wierzy
w zjawiska paranormalne
chodzić po ziemi
po co mi skrzydła
do serafinów
nie należę
by śpiewać w chórze
Bogu na chwałę
ponoć sny prorocze
nie pamiętam
i nie chcę nikogo
wprowadzać w błąd
niech sam sprawdzi
x x x
kto wymyślił
diabła
skąd przydomek
szpetny
po co
by wadzić miłości
obrastać
w złych czynach
i kłamstwie
diabła nie wymyślono
wyszedł z edenu
najmądrzejszy
ze wszystkich aniołów
czy mądrość popłaca
być może od samego
diabła ona
kto wymyślił rakietę
broń masywnego rażenia
gaz bojowy cyklon
nie jakiś głupek
tylko popapraniec
lub sam szatan
w ludzkiej skórze
jeśli tak
wina czasu
demencja
dożyć sędziwego wieku
nadal rozumować rozsądnie
chodzić i jeść
tak
by nikt tobie nie wkładał
łyżeczką do ust
rodzisz się bezradnym
i kończysz podobnie
lata nauki na nic
nic w głowie
nie pamiętasz dojrzewania
miłości
ślubu własnego
życia swojego
powód
powtórzę
demencja
x x x
myślałem że jestem orlem
jeszcze jeden sen o lataniu
nieprawdopodobne
w snach tylko
chyba że ktoś wierzy
w zjawiska paranormalne
chodzić po ziemi
po co mi skrzydła
do serafinów
nie należę
by śpiewać w chórze
Bogu na chwałę
ponoć sny prorocze
nie pamiętam
i nie chcę nikogo
wprowadzać w błąd
niech sam sprawdzi
x x x
kto wymyślił
diabła
skąd przydomek
szpetny
po co
by wadzić miłości
obrastać
w złych czynach
i kłamstwie
diabła nie wymyślono
wyszedł z edenu
najmądrzejszy
ze wszystkich aniołów
czy mądrość popłaca
być może od samego
diabła ona
kto wymyślił rakietę
broń masywnego rażenia
gaz bojowy cyklon
nie jakiś głupek
tylko popapraniec
lub sam szatan
w ludzkiej skórze
Krokodyla nie dziś
Krokodyla nie dziś
autor: Radzikowski
kiedy tęsknię pęknąć może
pług bez traktora niczym jest
co dzień swoje pole oram
odrzucam kamień
by nie pękną lemiesz
serce zdrów
reszta szmelc
nie daje mi kręgosłup żyć
bochen chleba inflacja
i jeszcze pójdzie wzwyż
pierścionek
toć nie złoty
kupię dziewczynie mej
goły tyłek
dwa klejnoty
i będzie okey
jeszcze tylko dwa zachody
potem biały miś
ależ tęskno do mej luby
krokodyla dam nie dziś
x x x
piękny poranek
w letni dzień
okno otwarte
ptaki budzą mnie
szumnie w stawach
fale brzegi masują
zające hasają
w powietrzu miłość
czują
czy ty
czy ja
lub on
kiedy kochasz
serce zmienia ton
pobudzeń tyle
że aż
uśmiech na twarzy
masz
i skowronek szary
lub sikorka na gałązce
i wodny pająk
ważki fruwające
o miłości mówią
zatem wsłuchaj się
pług bez traktora niczym jest
co dzień swoje pole oram
odrzucam kamień
by nie pękną lemiesz
serce zdrów
reszta szmelc
nie daje mi kręgosłup żyć
bochen chleba inflacja
i jeszcze pójdzie wzwyż
pierścionek
toć nie złoty
kupię dziewczynie mej
goły tyłek
dwa klejnoty
i będzie okey
jeszcze tylko dwa zachody
potem biały miś
ależ tęskno do mej luby
krokodyla dam nie dziś
x x x
piękny poranek
w letni dzień
okno otwarte
ptaki budzą mnie
szumnie w stawach
fale brzegi masują
zające hasają
w powietrzu miłość
czują
czy ty
czy ja
lub on
kiedy kochasz
serce zmienia ton
pobudzeń tyle
że aż
uśmiech na twarzy
masz
i skowronek szary
lub sikorka na gałązce
i wodny pająk
ważki fruwające
o miłości mówią
zatem wsłuchaj się
poniedziałek, 26 grudnia 2022
Nie wątp
Nie wątp
autor: Radzikowski
drogi prowadzą wszędzie
myśli przednie najlepsze
jedna z nich prowadzi
do ciebie
jutro szczęśliwy będę
radosne poranki
o tak
uśmiech i oczów blask
tyś winem gronowym
upijać się będę tobą
ściany pękną z zazdrości
które wariata czynią
przestanę gadać do nich
będąc moją dziewczyną
wszelkie podniebne kotary
słońcu ustąpią
jeśli miłość nie ma
to ci którzy w miłość
wątpią
x x x
życie
toż świecą
zaś ty
w grze
boisko
strzelasz
do jednej bramki
wpadają gole
nie na torcie
ona
na którym
wisienka
pogłaskać
nie pogłaszcze
za ciężka ręka
bycie
jedna róża
podana
mnie
zaiste piękna
żywot się
zwie
tysiące róż
przeciętych
w wazonie
jedna ona
moja
samotnie
i miłość niespełniona
myśli przednie najlepsze
jedna z nich prowadzi
do ciebie
jutro szczęśliwy będę
radosne poranki
o tak
uśmiech i oczów blask
tyś winem gronowym
upijać się będę tobą
ściany pękną z zazdrości
które wariata czynią
przestanę gadać do nich
będąc moją dziewczyną
wszelkie podniebne kotary
słońcu ustąpią
jeśli miłość nie ma
to ci którzy w miłość
wątpią
x x x
życie
toż świecą
zaś ty
w grze
boisko
strzelasz
do jednej bramki
wpadają gole
nie na torcie
ona
na którym
wisienka
pogłaskać
nie pogłaszcze
za ciężka ręka
bycie
jedna róża
podana
mnie
zaiste piękna
żywot się
zwie
tysiące róż
przeciętych
w wazonie
jedna ona
moja
samotnie
i miłość niespełniona
Coś więcej
wiedzie
tylko dokąd
kręta
jedna z dróg
sufler i scena
w sercu
Bóg
wiara ponoć
przenosi
zobaczę nie jeden
cud
wszak
wszędzie cuda
są
na moje rany
miód
tęsknotę
wyleczyć
mą
tylko kiedy
jak
jesieni pięćdziesiąt
minęło
rach
ciach
w głowie mojej
portretem
w sercu
drzwi wciąż otwarte
skarbiąc cierpliwość
Balzaka
coś więcej będzie
warte
tylko dokąd
kręta
jedna z dróg
sufler i scena
w sercu
Bóg
wiara ponoć
przenosi
zobaczę nie jeden
cud
wszak
wszędzie cuda
są
na moje rany
miód
tęsknotę
wyleczyć
mą
tylko kiedy
jak
jesieni pięćdziesiąt
minęło
rach
ciach
w głowie mojej
portretem
w sercu
drzwi wciąż otwarte
skarbiąc cierpliwość
Balzaka
coś więcej będzie
warte
Subskrybuj:
Posty (Atom)