kochaniutka
piątek, 25 listopada 2022
Marnoty
kochaniutka
NIE pomnę
Nie pomnę
przecież
zawsze czuwają
nigdy nie śpią
otwarte oczy mają
jesteś bezpieczna
złe licho nie pogrozi
wtul głowę w poduszkę
Morfeusz nadchodzi
a ja liczę barany
gonię za marzeniami
piękniejsze od kolejnych
borykam się ze snami
a ja śledzę czas
słyszę stukot zegara
mechanizm napędza
alkaiczna pozwala
godzę jedno z drugim
godziny
z niedospaniem
rzeka zapomnienia
Hades
nie pomnę
rozwiązaniem
x x x
część mnie poszła
sobie
tam i owo
luka
po chmurkach
bieżąc
za widokręgiem
plucha
tłum
owa co dzienność
przyrost
w znurzonej ziemi
iż trudno się odnaleźć
ale miłość
zmieni
widzę i daję radę
chociaż oczy ospałe
jutrzenka
a jakże
chwileczka
życie cale
chwilunią
lilaki rozkwitną
jeden jedyny maj
najprawdziwszy
w sercu
mój ojczysty
kraj
x x x
potkawszy
wielokroć
nie zrażaj
bo sztuką jest
nastawiając czoła
rozwiąż kokardkę
wtedy ujrzysz
czym los krasi
chwytając myśl
ujmę tak
pandorą z której
wylazły zła wszelkie
a nadzieja
nie zdążyła
owa
ściśnięta sardynka
zwżtpisz
przykąszą
czwartek, 24 listopada 2022
Za palcami
Za palcami
jestem w klatce
zobaczcie małpę
chcę banana
przecież zoo
jak kto woli
burdel na kółkach
życie jak chce
posuwa mnie
też trąci mocno
aż padam na ryj
żadna przyjemność
całować bruk
ale coś szepcze
chłopie kochaj żyj
może anioł
lub stwórca
dobry Bóg
paciorki białe
święta komunia
kiedy to było
wieki temu
obrazek na ścianie
z Jezusem Chrystusem
żyję jak żyję
po swojemu
otwórzcie klatkę
tylko gdzie pójdę
kiedy w każdy kąt
powlecze się smród
rąk ręki nie umyję
żadnym sposobem
choćbym zdarł skórę
za palcami brud
środa, 23 listopada 2022
Urojenia
Urojenia
wtrącone w noc
opiekuńcze
śle pozdrowienia
rzucając poświatę
kiedy pełnia
wyrwany z macierzy
puka w moje okno
nie lunatykuję
oś po tej stronie
moje życia
może nie ma innej
tylko ta
stróże demony
czy są
anioły i czarty
które uroiłem sobie ....
x x x
obecny czas
najważniejszy
tyle mojego
ile wyszarpię
anioły
przyglądają się
tylko
chwila zawieszenia
nie istnieje
Bogowie uśmiercają
słońce
świt wskrzesza
dając nadzieję
może dziś
ktoś mnie nauczy
kochać
jeśli ty
pozwalam
x x x
przytulił anioł
anioła
tuląc
to samo poczuli
świat krzyczał
nie usłyszeli
ponieważ siebie
widzieli
ślepe zakochane
anioły
cudze serca
nie w sam
chociaż cała
ziemia
zadrżała
jak to tak
widzieć jedynie
siebie
piątek, 18 listopada 2022
A tyś naiwna
A tyś naiwna
która ku światłu
uciekłaś z cienia
by drzewem się stać
korzenie głęboko
obszerne korona
patrzysz w niebo
gdzie wolny ptak
i chmury płyną
i deszcze padają
i słońce świeci
i rodzą się dzieci
las coraz większy
z rządzi dęby
niebieska planeta
ludzki świat
i miłość w zarodku
i mord w ulicy
morderca kochanek
gaśnie kwiat
a tyś naiwna
oprawcy patrzysz
w oczy
całujesz kochasz
chociaż drwi
x x x
wiem
wybaczyć ciężko
klin w sercu
kością w gardle
acz przebaczenie
istotą ludzką
staniesz się człowiekiem
kiedy to zrobisz
rozważ
nim krtani nie uszkodzi
klin pójdzie głębiej
rozsadzi
można zmienić człowieka
myśli twardogłowy
zatruta krew
oczyszczenie
x x x
kto widział anioła
ten trupem
żyw nie zobaczy
zaświatów
dzisiaj człowiekiem
jutro duchem
cyrk na kółkach
dom wariatów
nierzeźbionego
żywego
ni z Świętego obrazu
zamykając oczy
na wieki
wtedy ujrzę od razu
może ześle lub nie
gdyż słaby wierze
swej
uślinić czymże zmieszać
by z piachem
beton był
Lepszy los
Lepszy los|
aleją życia marsz długi
patrzysz przed siebie
nie widzisz nic
zaszło słońce po raz który
nie umarłaś żyjesz dziś
być szczęśliwą istotą wszak
noc zapadła i ciemny las
to jest życie głodne wilki
biegnij biegnij po brzask
wzeszło słońce opadła mgła
horyzont odległy dostrzegłaś coś
glos podpowiada musisz iść
za nieboskłonem lepszy los
czwartek, 17 listopada 2022
Amatorzy
Amatorzy
przebłyski słońca
babie lato
na pocieszenie
mówisz ciepło o jesieni
kiedy ja chłodno
spójrz poza ramy okien
liście zgniłe
w kolejce czeka
zacierając ręce
złośliwa pani
hu ha
w góry
nie wybieram się
by w klifie nie zginąć
narty na dachach
amatorzy
x x x
spod serca matczynego
stamtąd jesteś
chciana
niechciana
tajemnica matki
wielu na świecie
chce poznać prawdę
choćby mroczną
za każdą cenę
kreda tablica
piszesz kartografem
mapę życia
zostawiając papilarne
psy węszą
demony przeszłości
na ołtarz kładą
w ofierze
x x x
biały gołąb
ptak bezbronny
jastrząb wypatrzy
za widoczny
hodowałem gołębie
wiem coś o tym
a i chmury
nie skryją
pokój przybiera
właśnie ten kolor
krew na piórach
której nie zetrzesz
bierność tyranów
gdzie białe gołębie
szkarłatna litera
na niebie
x x x
miłość
ściętą różą
w flakonie
wiem
iż zwiędnie
póki co
oczy nacieszę
płatki
na ławie
skończenie
pomimo
swoje czynię
krzewem owym
bo nic jedna róża
kiedy krzew
dać może
wiele
uśmiech serce
wszystko które tobą
witaj
w moim świecie
niedziela, 13 listopada 2022
Decyzja
Decyzja
po czym pokochaj innych
jest dobrze
musisz tylko zrozumieć
że
nie stoisz na niczym
chociaż poklasków
nie widzisz
może nie świat jest zły
leczy ty
ale wiedz
nie wszyscy dobrzy są
wiele przetasowań
by wiedzieć kto
wiara i Bóg
nie pomoże tobie tutaj
chociaż Panem
nieba i ziemi
jest
decyzja należy
do ciebie
x x x
za co święci
świętymi
cóż takiego czynili
jaki talent dostali
by wszystko to
udźwignąć
czemuż nie sprostam
temu
któremu inni
sprostali
trwać w burzach
walczyć z wiatrem
żeby nie przegrać
z życiem
a byłem w piaskownicy
o rzeczach tych
nie myślałem
złożyć żagiel
pobuja
doczekać ciszy
x x x
kto by pamiętał
latarnie
które przy ulicach
stały
może stoi antyczna
w starym mieście
w krakowie
któż by pamiętał lata
nad swoim grobem stał
chyba starzec jakiś
zamknięty w ramach czasu
a cobyś chciał zapamiętać
zabrawszy na tamten świat
by wieczność sobie osłodzić
która od Boga jest
Mając ciebie
Mieć ciebie
zimy nie zapamiętałem
ciebie tak
twoje rozgrzane ciało
również wiosnę
zapomnę
kiedy sypniesz
kwiatem
każdy miesiąc
rok cały
ogrodem
w moim sercu
wilczyco
bywasz i taka
co mnie podnieca
Tylko moja
Tylko moja
noc ciemna
deszcz padał
żadnego parasola
kto by chmury
oglądał
kiedy zmierz
zapadł
gwiazdy
owszem
przy drodze
pod dziką gruszą
spełniły się
marzenia
ona
była tylko
moja
po czym
biegliśmy
przed siebie
nie wypuszczając
dłoni
sobota, 12 listopada 2022
Sielanka
Sielanka
usiadł motyl na kwiecie
kruchutkie skrzydełka
złożył
deszcz siecze
oby nie strącił
szkoda motyla
bo ja mam serce
jak on
ależ kolorowe
bije niczym
dzwon
zaś w ustach
love
love
przysiadł ptaszek
na gałązce
lubię ptaki i las
przez który
wiatr nie przegwiżdże
nazbieram jagód kosz
i poniosę do domu
konfiturę zrobię
sielankowe życie
takie sobie
Nadzieja
Nadzieja
oś odebrała rozum
gdzie byłem
przyszedłem znikąd
namacując
szukałem klamek
tędy wyjście
droga kręta
noc ciemna
drzewa po boku
świtać nie świta
kędy dalej
jakiś promień
brzask dnia
nadzieja
Pod latarnią
Pod latarnią | |
ugryzł pająk czarna wdowa krew zatruta aż do mózgu kim jesteś damo kier koszmarny welon czarny uśpiony pożądając ciało oczy meduzy wbite we mnie jaźń odebrała rozum pod latarnią najciemniej |
Ucajuj po której chodzisz
nie rozumiesz tego
iż świat morze dobić
zatem znajdź miejsce
walcz
pogoda
twoje życie
twój cel
obracasz się
jak liść
spadający z drzewa
jesień
twoja pora
jeszcze nie nadeszła
idź tam
gdzie światełko
w tunelu
nie lękaj się
tyle razy słyszałem
ucałuj ziemię
po której chodzisz
widzisz
puki co
wygrywasz
jeszcze śmielej
rozpychaj się
x x x
rozdaję nadzieję
by uwierzyli
nie jestem Bogiem
a jednak
choćby jednego
wyciągnąć z dołu
bardzo ważne
już coś
sam nie mam
miłości
której szukam
spojrzyj na mnie
jakoś znoszę
łamiąc konar
drzewo przewrócisz
które trwało
wieki
x x x
przyszła miłość
skąd
zapytałem
czerwieńsze od róż
moje serce
zapłonął ogień
iskierki tańczyły
spocznij
przy tym ognisku
bijące ciepło
uczuć jeszcze dodam
by płonąc płonęło
zawsze
lecz nie zauważyłem
kiedy zgasło
odeszła
chłodem powiało
x x x
pilnuj które masz
jeśli spaprałeś
żałuj
blisko byłeś
popełniłeś błąd
chwila przykładna
zmieniła życie
tyle razy wpajali
zrozumienie
w las poszło
głodne wilki zjadły
znaleźli okazję
nie powstaną
z niczego
stracone dni
lecz nowe nadzieje
zawsze są
x x x
w niewielkim miasteczku
ukradłem pomarańcza
głodny byłem
przytrafiło się mnie
będąc na dworcu
mele portfel zwinęli
wsiadłem w pociąg
jadąc na gapę
dla miłości
można wszystko
zrobić
sto mil ;przejechać
nie głupota
kupiłem kwiaty
dużego misia
ona nie chcą
odtrąciła
więc po co ten list
którym napisała
pójdziesz moim
śladem
do czego nie doszło
wariat
czy głupiec
sam nie wiem
teraz kochanie
nic dla mnie
nie znaczy
x x x
zwycięstwem
nie jestem
zawsze potyczki
serce
na szli
nie ważę
sprawiedliwym być
skoro sąd
źle sądzi
powyżej korupcja
trzepią kasą
rozdaje karty
który mam
władzą
kiedy upadek
za maskami
jest
kłamstwo
goni kłamstwo
umywa ręce
w gazetach piszą
kto kogo sadzi
Temida
oczy przymknęła
niech dzieje się
co chce
zwycięży ten
który asa ma
x x x
Veni
vidi
vici
nie Cezar
który patrzył
na Rzym
wracając
był niepokonany
Brutus
swoje swoje zrobił
zabił
gdzież mnie
do władnych
którzy rządzą
państwem
źle postąpią
historia osądzi
ja skryty
w cieniu
ponieważ
chcę żyć
jeśli rozkażą
wezmę karabin
orzeł krąży
który w godle
nie krzyż złamany
żaden sierp i młot