niedziela, 25 grudnia 2022
Kaktus na dłoni
prędzej gwiazdy pospadają
nim wszyscy pójdą do nieba
grzeszników miarą nie zmierzysz
więcej niż bochenków chleba
diabeł w każdym widzi siebie
co człowiek inne zamiary
przepadniesz kiedy w ciało wlezie
mieć będziesz koszmary
anioł a cóż on może
poklepie pogłaszcze
po głowie
nastaw drugi policzek
tak powie
serafini w chórze jak zwykle
na chwałę Pana zaśpiewają
prędzej mi kaktus wyrośnie
na dłoni
że wszystkie gwiazdy pospadają
2022-12-25 02:23:08
----------------------------------------------------------------------------------------------
Atrapa
jesteś miodem
na moje serce
kocham ciebie
najmocniej jak
potrafię
ubiegłej nocy
gwiazdy zajrzały
wraz z księżycem
mój pokój rozjaśniły
nie mogłem zasnąć
myślałem kim jestem
i co mam zrobić
ze swoim życiem
jak żyć samemu
cztery ściany
sufit i ja
miłość nie w prezencie
stroiłem dzisiaj choinkę
ile bombek
nie liczyłem
anielskich włosów
nie miałem
również waty białej
mój miód poszedł
w tan
zabrał ją
pewien pan
myślę sobie
miłość czy nie
a może tylko
atrapa
2022-12-24 00:45:50
----------------------------------------------------------------------------------------------
czwartek, 22 grudnia 2022
Bezsenność
Bezsenność
nie daleko świtu
położyłem się
wczoraj
w najdłuższą noc roku
następna krótsza
nawet nie śniłem
gdyż nie spałem
cichy zegar na ścianie
światło włączone
pisałem
myśli zatrzymane
kartek nie rwę
brak drugiej osoby
nie wadzi
nie wiem czym samotność
chociaż samotnym
nie myślę o tym
by nie gadać
ze ścianami
otworzyłby usta
zaś ja nastawił uszy
i tak biorę Convulex
będąc pobudzonym
Zawodzi
Zawodzi
czymże wspomnienia
duchem czasu
uganiając się
za dziewczętami
najbardziej kochałem
Brigidę
nigdy nie powiedziałem
jej tego
czymże miłość
nastolatka
nieobycie obcowania
gdy dziewczyna
wcześniej dojrzewa
patrzy na starszego
kiedy rzekomy
czas za sobą
wszystkie moje stracenia
pierwsze myśli
niewdrążone w życie
nieodżałowane
którą myśl mieć
za przewodnią
by nie być rozczarowanym
tyle ich w głowie
skąpo rozumu
błędny wiek
zawodzi
Niech spią
Niech śpią
którzy śpią
budząc również
demony wskrzesisz
stoczą walkę
między sobą
fakt oczywisty
jesteś zanętą
na demona
wylazło kopytne
grzech twój
srebrnikiem jednym
większość
wór
tysiące srebrników
Judasz nie miał
tyle
zaiste skarbnikiem
był
toś wartość
wszak liczniejsza
ręce zatarł czart
x x x
w puszcze
nadzieja
otwórz
ujrzysz
rozjaśni serce
mityczny Bóg
pomylił się
karząc pandorą
człowieka
przyjaźń prawdziwa
będzie policzona
od Boga prawdziwego
ważniejsza
niż miłość
bezcennym kruszcem
x x x
spłoszysz demony
kruki i wrony
z wisielczych drzew
zabierając czerń
na moment ucichnie
powrócą w pokaźnej
sile
ale to ty
żywisz je
stąd mają moc
oczyść głowę i serce
z lasu wyjdź
Diabeł
Diabeł
różnie ciebie zwą
szpetny
nie znasz moich myśli
aniele adom
personifikacjo zła
anioły z kobietami
bezprawne obcowanie
nie oślicą jestem
trzykroć bitą
którą mową ludzką
za co mnie zbiłeś
grozisz mieczem
ludziom przymierze
z Bogiem
odkąd Noe
wypuścił gołębicę
szóstego dnia stworzony
władco mocarstw powietrza
niegdyś wodzem serafinów
ogniem w sądzie ostateczność
X X X
umrzeć
uciec
Do czego przyrównać
skarbie słodki
mój
cóż mi przystoi
kochana
jam niewolnik
twój
nie marmur
pomnika zlecenie
pochówek szkieletowy
ten
słońca promienie
i ty
mój radosny
dzień
x x x
Ewelino
skarbie słodki mój
serce nie wytrzymało
odszedłem
w porze żniw
na kredytach żyłem
ucieszył mnie
fakt
iż oczarowana mą
twórczością
napisałaś do mnie
spotkaliśmy się
w Neuchatel
wtedy przyrzekłaś
żoną twoją będę
owdowieć owdowiałaś
hrabia Hański zmarł
lat dziesięć minęło
wzięliśmy z sobą ślub
poniedziałek, 19 grudnia 2022
Na moje serce
Pandora
Pandora
zawiść Zeusa
za fałszywą ofertą
Prometeusza
przyozdobiły
charyty i chory
by z puszki Pandory
czyń Hefajstosie
ulep z wody i gliny
Atena prac nauczy
Afrodyta urodą obdaruje
Hermesie nie skąp
cech swoich
podziel się
kłamstwem i oszustwem
pokaż Epimeteszowi
weźmie za żonę
w prezencie dostaną
puszkę glinianą
a kiedy otworzą
paskudztwa wypełzają
x x x
Habemus Papam
raz który biały dym z komina
krucjaty czarne kruki
człowiek padlina
kto zbrodnie opłacał
nęcił zachęcał
myśli przednie teraz
gdzie kościół skręcał
czemuż wystawne stoły
panom święcili
zaś biedotę batogami
by posłuszni byli
gdzie świętość
oczy wszystkie
wtedy zwrócone
niepojęte mnie
czyny przebaczone
x x x
ze świata równoległego
stamtąd żeś
siła nie jednego
dwudziestu masz
czytasz w moich myślach
wiesz co chcę zrobić
przenikasz przez ściany
latasz lewitujesz
zdejmij okulary
zobaczę twój wiek
daj spokój zmarłym
którzy w pobliżu są
starzeć się nie starzejesz
zatrzymujesz czytasz
tyś zaklęciem czarownicy
chroniąc dzieci swoje
przed śmiercią
Ostatni oddech
niedziela, 18 grudnia 2022
Good luck
Good luck
scissors are not visiblefist on the table
others will also call
a feud is easy to start
try to unscrew
it's in your head
which in action
act as daily bread
if you agree
up
with the mountain
good luck
Powodzenia
nożyc nie widać
pięścią w stół
inne również zadzwoni
waśń łatwo wszcząć
spróbuj odkręcić
to w głowie
które w czyny
czyn chlebem powszednim
jeśli pogodzisz
górę
z górą
życzę powodzenia
W centrum
W centrum
póki bije
oszczędzasz
nie wiesz
kiedy zaskoczy
przypadki chodzą
jesteś panem duszy
demon
trzydzieści srebrników
niech nie rzuca
co jest w tobie
przekleństwem innego
lub kwiatem
kochania
oraz uwielbienie
inne znaczy
bywa zbrodnicze
ujawniając cechy
o które
nie podejrzewałbyś
chwila
twór człowieka
żyje sobą
którą
kalendarze zegary
nie zmienią
poklaski
klakiery
w głowach inne
rozchichotane hieny
hi hi hi
bądź nie ufnym
dobrze wyjdziesz
Brutusów na pęczki
zawsze oczy szeroko
nastawiaj uszy
stad
z owad
wiatr
tys w centrum
x x
wolność myśli
lot ptaka
chociaż raz
swobodnym
uwolnionym
od ołowianej głowy
którą szyja ledwo
znosi
piękno w locie
nie jest tworem
wybrykiem natury
jestem widoczny
namacalny
praktyczny
skąd przyszedłem
z matczynego lona
życie to ból
pierwszego kroku
x x x x
szczęścia nie rozdają
po szczęście sięgaj
sam sobie żeś winien
bierz los
nie win nie doli
niedola kalectwem
bez podparcia
szczęście w miłości
naiwny ten
myśląc iz hojna
opiekuńcza
wszystko do czasu
wystrzeże zęby
ukąsi
oszalejesz
urojenia pewne
Pomnik
Pomnik
pewno wiecie
iż mając dwa latka
Ula układa fajne wierszyki
curuś Kochanowskiego
tyfus wziął
szybko odeszła
'wszystkie płacze świata'
na małą trumienkę
nim wieko zamkną
przed nią klęknę
słowiczku kochany
z gniazda zabrany
przez złego smoka
łzy Heraklitowe
błędny wiek myśląc
iż nic nie zaskoczy
zatem pomnik stawiam
trenami żałobnymi
Gabriel Radzikowski
Z kropelkami
Lej
Aniołowie przestaną płakać
Aniołowie przestaną płakać | |
zdążyć przed Bogiem by uśmiechnął się jak ojciec do syna marnotrawnym nie chcę wystawnej uczty na cześć moją dał talent skorzystam niebo rozjaśnieje kiedy chmury podziurawię łzy ujdą i aniołowie przestaną płakać |
piątek, 16 grudnia 2022
Wikingowie
Miecze cięły
głowy spadały
Ufbisoft Walhalla
kruki ciała rozrywały
knary wysokie fale
cięły krakeny mackami
w głębiny wciągały
hafgufa morski opar
i smród
ruszające się wyspy
mające dziob
żeglarzu, każdą omijaj
a Odynowi sprzyjaj
Serce i pióro
oczy nogi niosą
złamanie karku
czasem
w letargu
serce dusza
w tang
trzeciej
nie trzeba
balas pogranicze
brzytwa ostrzę
śpiewa
na kruchym lodzie
piórem warzę ciało
jeśli wiatr zawieje
w górę będzie chciało
porwie ptak w dziobie
do gniazda
poniesie
serce pióro waga
to wszystko
życie zwie się
Autostrada życia
Autostrada zycia
po czym autostradą
niech koła niosą
auta szybko jadą
bokami natura
w iglaki bogata
by nie pękła
guma
pół życia i świata
po cóż miejsce kisić
będzie wciąż gonione
słońce które zajdzie
ujrzy drugą stronę
świtów nigdy dosyć
lękiem do ciemności
w których czarty siedzą
w czeluść porwą w gości
ciało minie mete
dusza obłok przetnie
to co tu i teraz
od tego odetchnie
x x x
jeszcze świtów doczekać
doczłapać gdzie trzeba
starcze zegnaj kochanku
powie doczesne życie
długo oczów nie zamknąć
jętką nie być konając
chwilo ostatnio odstąp
acz chwila ów szary zając
dni przeszłe namiastką
daj garście dobry panie
ostateczność trup zimny
dziś życie
jutro skonanie
póki co wdech wydech
jeszcze jedno uderzenie
az serce się zatrzyma
niczego już nie zmienię
choćby gromy biły
uszy nie usłyszą
spocznę gdzie mogiły
tuje bratnio z ciszą
x x x
sukienka w kwiatki
brożka we włosach
ależ urodziwa
że nie spie po nocach
miłości nie mało
gdyby siebie dała
kochanie mowa ciało
tańczą w spolcie ciała
tak sobie śniłem
myślę iz nie mrzonki
sms wysłałem
poczekam dzwonki
wlecze się i wlecze
pewno śpi głęboko
kocham tę dziewczynę
która wpadła w oko
x x x
tańczyły jesienią lisie
kiedy opadały
jakże krótkie tańce
chwile swoje miały
ścieliły bogato
dywany śliczne złote
w polach babie lato
w pluchotę
nie w pluchotę
zaś nad głową gęsi
jedynki pisały
jeszcze teraz w grudniu
pola zasiedziały
niedźwiedź śpi w gawrze
bóbr tame zbudował
co było jesienią
tego żem żałował
w dywanach aleje
lasy kolorowe
bylem ów Balzakiem
w ustach miałem
love
silnie przytuliłem
i długo trzymałem
dodtad kadry w głowie
które zatrzymałem
nie była z Albatrosa
zwyczajna dziewczyna
długo nie zapomnę
pewno lata mina
x x x
pierwszy krok
kiedy postawiłem
matka nie powiedziała
czy często płakałem
również nie wiem
wczoraj było
pół wieku temu
kawal życia
teraz z gorki
będąc szczylem
chciałem dorosnąć
szron we włosach
ależ zleciało
świty zachody
słabo pamiętam
pocałunek
czy był słodki
kubki zapomniały
x x x
chwile pełne zaskoczeń
skąpi nuda
czynności zawsze jakieś
znajda się
również na odpoczynek
nie warto się rozpędzać
rozmach męczy serce
powolutku powolutku
młyny mąkę mielą
pory zabierają swoje
zatrzymałem wspomnienia
bylem młody może piękny
nikt nie powiedział
mocno dusze
które zatrzymane
wezmę na tamten świat
tam ty świecie
poczekaj
o ile istniejesz
Prawdy
from the tongue
went into the world
true
with publicity
Yes
from home
to home
crack crack
someone apart
added
twisted
he continued
in every saddle
mud
bite your tongues
how is it ... yes
2022-12-16 02:06:0
PRAWDY
z języka
poszła w świat
z rozgłosem
tak
od domu
do domu
krak krak
ktoś od siebie
dodał
przekręcił
w każdym siodle
błoto
gryźcie języki
jak to tak
2022-12-16 02:06:01