poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Modlitwy

 

Modlitwy

żołnierze moi
w mej głowie
dobądźcie szable
siekajcie
grzechy wszystkie
bluźnierstwa
duszę zarazem
o czyście

aniołowie skrzydlate
powierzcie
modlitwę do nieba
pierw nastawcie
uszów
gdyż moja szabla
siecze

Bałwochwalstwo
gniewem
ja czynię
dla siebie i Pana
szeregi modlitw
ku niebu
szczerych
i od serca

Demony

 

Demony

wszyscy mamy demony
czas zepsuć ucztę
dranie polują

któren wierzy
zachowa
czeluści nie(wezmą)

zwinął się
był nie(dobrym) człowiekiem
schowany za figurą
wraz z demonami

nie(wątpię)
teraz w dziewięciu kręgach
Wirgiliusz prowadza
oby w nie(najgorszym)
skończył

zdrajcy rodzin ojczyzny
Brutus który pchną Cezara
Judasz
grzechy naj (cięższe)

jeśli masz koszmary
otwórz oczy
powróć do świat

Kto jest kim

 

Kto jest kim

lizną wiatr mury
kropla rozbija skałę
trwałość
jakże krucha
pustynna wydma
zmieniła kształt

moje życie
nie(pobłogosławione)
niebo daleko
piekło
w obcej skórze

głowa pęka
przyczajony wróg
uśmiech ironiczny
by złamać
w pół

kto jest
kim
on
czy ja
nie(poznaję)
siebie

Nie(krzyczysz)

 

Nie krzyczysz

są takie ćmy
które mają trupie główki
jak każde lecą do światła
spotkasz
wróżą nie(szczęście)
zabobon
jeszcze nie (odszedłeś)

życia tyle
ile kot napłakał
każdym biciem serca
okradane
jesteś zaprogramowany
spadkobiercą
po matce i ojcu

głową w mur
twardy dynio głowy
twoje Jerycho
gdzie trąby Jerychońskie
nie(trąbią)
sam na siebie zdany
nie krzyczysz
eureka
wyskakując z wanny

Data dodania2022-08-12 21:47
KategoriaRóżne
Autorgabriel123

Nowy dzień

Nowy dzień

bogowie kochajcie
ale oni odeszli
tytani już nie walczą
pozostaliśmy my
ze swoją wiarą
tylko kto kocha
jak bliźniego swego

nastawcie uszów
w szumach liści
w wietrze
któren po polach
gna

o co proszę
przecież daremnie
świat światem
nowy dzień zawsze

Data dodania
Kategoria
Autor

 

Byle(nie(zgasło)

 jaskółek nie(wyglądam)

ponieważ odlecą
 barwy jesieni
znowuż  przywitają

w parkach
dywany liści
po których ludzie
będą stąpać
usiąść na ławeczce
będzie przyjemnie


doczekajmy
i przysiądźmy
wsłuchani
w resztę ptaków
które nigdy nie(odlecą)
choćby sujki


czemuż smutki
a choćby było biało
każda pora dobra
byle kochanie
nie(zgasło)

Tyle z tego

 nie(rzuciłem) kości 

kart nie(rozdałem)

ale mimo tego 

nie(oszalałem) 


życie święte

niebu jest dane 

ma ścieżka inna 

inaczej pisane 


ludziska patrzcie 

ran nie(dojrzycie)

efekt motyla 

w centrum moje życie 


awers 

rewers 

moneta rzucona 

orzeł 

czy resztka 

która lepsza strona 



na górze wiedzą 

czeluści czekają 

dobry czy zły 

na ziemi też poznają 


bo człowiek jak

świnia 

do koryta się pcha 

aż w końcu 

zamknie oczy 

i tyle z tego ma 


Nie(miarkuję)

 

Nie(miarkuję)

szukam twoich ramion
zapodziawszy
gdzie jesteś
w snach
nie(wystarczy) mi

głowa boli
porażony tobą
wyślizgnęłaś się
cierpię

pewno przejdzie
na górze milczą
nie(zadaję) pytań
zawracanie głowy

jedno lato minie
może dwa
nie(miarkuję)
iż całe życie



SYZYFOWE


romantyczna iskierka
tyś tutaj
patrzymy w gwiazdy
jest fajnie

będąc dzieckiem
nie(znosiłem) nocy
duchów
truposzy
tym podobne


wielka góra
Syzyf
wielki głaz
wtacza
kradnąc bożka
śmierci
pomyślał
iż o nim zapomną


praca
heroizm
a moglibyśmy
być bardziej szczęśliwi
rozstaje
tęsknoty
pisane nam

niedziela, 14 sierpnia 2022

Może

 

Może

autor: Radzikowski
5.0/5 | 2


jutro

również  zmierzch 

rankiem  ptaki zbudzą 

włączysz umysł 

rozwiązań tyle



brak słów

codzienność  kuleje

zmierzchy 

nie (chciane )
lepiej

lnie(pamiętać)






pobudzony osią 

dobro od zła oddzielasz

dosyć upokorzeń 

 czas pędzi



cóż 

zdarte buty 

łomność 

przewidziana

może zlituje się

córka nie(udana)





GOTOWY DO ODLOTU





widzę światełko
myślę sobie
duchem nie(jestem)

koniec
tam właśnie
a może początek
dokończenia

pogubiłem istotne
jakże ważne otrzęsiny
by powrotnie sobą

ptak nastroszony
potrząsnął piórami
podobnie wyglądam
gotowy do odlotu


RACZ SKARCIĆ

piękny umysł
piękne serce
bez kwiatków
talerze

niczego więcej
nie chcę 
talerz zupy może

nie(chodzić) głodny
mieć dom
nie(spaprać) życia
sobie
nie(wiele)
do bezdomności
teraz  skarcić 


ROZSĄDNIE 


starczy kamień
by zabić
żyd pokazał
jak to się robi


dekalog
nie(zabijaj)
jeden drugiemu
biblijny kąkol


mam coś cennego
serce 
rozsądnie kochając
 nie(zbłądzę)


Do lucyfera

 portfel rządzi 

brak miłości 

ziemia odzierana 

 góra łapczywa 


mrówcze tempo 

dwa kwadranse 

w osiem godzin 

tyle jesteś wart

wypłatę 

bez dodatku


marność 

kiedy ceny 

w górę 

inflacja 

bo ktoś zrzuca 

bomby 


marna polityka 

myślą po swojemu 

szczekające psy 

na siebie 


mnie się marzy kraj 

wszystkim porównemu 

biało czerwona flaga 

na którą z dumą bym 

patrzył 


sprawiedliwe sądy 

dla wszystkich 

oszustów jest wielu 

których stać 

na wszystko 


a tyś 

pytam 

kim jesteś 

nie(zaglądnę)

w duszę 

ponieważ nie(widoczna)

ale przyjdzie czas 

Bóg rozstrzygnie 

pogna do lucyfera 

z którym więź zerwał 


sobota, 13 sierpnia 2022

Zapamiętać

 

Czekając

sprzymierzyć
cud nie cud
marzyć ino
dotknąć mógł

rozglądając
znajdę tam
poślę serce
które mam

szadź opadnie
ujrzę kwiat
pokocham silnie
tak

z przyjemnością
fale brać
płynąć razem
wiatr chce pchać

to jest życie
przyłącz się
może ślepy
kto to wie

pewno czart
losu fart
ile człowiek
tyle wart



POZWÓL ZAPAMIĘTAĆ


na pobocza
nikt nie(zerka)
nie(masz)
głosu
nie(poszanują)
zatem
warto wyjść
i krzyknąć
jestem

masz jeden dar
bardzo cenny
siebie
więc wglądnij


pozwól czasem
być przezroczystym
ceną życia
zapamiętać




CZY ZNALEZIONO PRAWDĘ


obłoki tańczą
płynąc
anioły niosą



twój ugrzęznął
pomóż
skrzydła rozprostować

czerwień
słońce narzeka
zachodzi
zawiedzione

tym
iż kiedyś było Bogiem
rytuał
serce z człowieka


daremne zabijanie
Bogowie
również pozabijani
grzebiąc w kościach
nie(zawsze warto)
szukać prawdy

piątek, 12 sierpnia 2022

Roże

 Róże

Kto jest kim

 

Kto jest kim

lizną wiatr mury
kropla rozbija skałę
trwałość
jakże krucha
pustynna wydma
zmieniła kształt

moje życie
nie(pobłogosławione)
niebo daleko
piekło
w obcej skórze

głowa pęka
przyczajony wróg
uśmiech ironiczny
by złamać
w pół

kto jest
kim
on
czy ja
nie(poznaję)
siebie

Nie(krzyczysz)

 

Nie krzyczysz

są takie ćmy
które mają trupie główki
jak każde lecą do światła
spotkasz
wróża nie(szczęście)
zabobon
jeszcze nie (odszedłeś)

życia tyle
ile kot napłakał
każdym biciem serca
okradane
jesteś zaprogramowany
spadkobiercą
po matce i ojcu

głową w mur
twardy dynio głowy
twoje Jerycho
gdzie trąby Jerychońskie
nie(trąbią)
sam na siebie zdany
nie krzyczysz
eureka
wyskakując z wanny

Bo kochanie

 

Bo kochanie

w życiu nie(wybredzać)
nie patrzeć w puste ściany
każdy wiek dobry
samotność
robakiem
toczącym od środka

zatem
głowa do góry
wiatr w żagle
na głębokie wody
weź kogoś za rękę
bo miłość
jakby inaczej
nie(tylko)
przygodą

niech poniosą nogi
wszelkie marność
mniej za sobą
piękne pejzaże
i ona
towarzyszka
twojego życia


błogich dni
jak najwięcej
niebo na ziemi
bo  kto wie
czy  zaświaty
 istnieją
 deklarując
kochanie
jest pięknem
którego
z ziemskim
nie(porównasz)




GDZIE  ŻYWY LAS

kobieta z dzieckiem
na  ławeczce
biały parasol nad głową
z  góry doskwiera słońce
normalne
pełnia lata

betonowy las
garść zieleni
chodniki
psie odchody
pan nie(posprząta)
cywilizacja

jarzębina czerwona
zmieszana
z drzewostanem
z rynku gonią
moczymordy
smerfne gęby
od dykty


rozglądać się
po co
dla nosa
i oczów
nie(miłe)
pomknę
z skąd przybyłem
gdzie żywy las
i skaczące zające

środa, 10 sierpnia 2022

Nic dodać nic ująć

 

Nic dodać nic ująć

autor: Radzikowski
4.2/5 | 4


poranek
otworzyłem oczy
spojrzałem
w kalendarz
sierpień

jaskółki na drutach
młode ćwiczą loty

nie długo
drzewa kasztanowe
zrzucą kasztany
dęby żołędzie
dobrobyt
dla zwierząt

pogoń
pora goni porę
u mnie
nic w zanadrzu

ubyło
ręce trzęsące
zasłużyłem sobie
było dbać o zdrowie

podlotek
nie(myślał)
o tym
tylko
hulał
i hulał
wiem że
czara przelał się
teraz czekam
z wizytą
u lekarza

chciałbym
żeby było inaczej
w zmąconej wodzie
nie(zobaczę)
nic
a rzeki
kijem nie(zawrócę)
chmur
nie(rozpędzę)
nie(sielankowa)
pogoda

znurzony
zamykam oczy
Morfeusz
nie chce objąć
męczę się

noc
jak guma
przypomina skakankę
pogrywa ze mną
do świtu daleko

brzask
mgła
krople rosy
przytulone
do liści
już osiadła
gdyż słońce
wysoko

a mnie
gdzież rzuciło
tam gdzie
trzeba
nic dodać
nic ująć
dla kromki
chleba

Poczekaj

 

Poczekaj

autor: Radzikowski
0.0/5 | 0


tutaj
blisko
swoje
po pachy
urobione
z flanc
wyrosną
drzewa
przednio

posadzone

to nic
że coś
uciekło
bo tyle
do zrobienia
może długie
lata
kolejnym

nie(do zobaczenia)


otóż
zmartwiony
nie jestem
że los
paskudny
dziwny
coś uszło
bezszelestnie
a ja byłem

naiwnym

serce
nie(każdemu)
miłość
również nie ta
najlepiej
po swojemu
chociaż

dłoń i brzytwa

utonąć
czemuż sromotnie
podzielić los
z innymi
wejść w kanały
w szaba
patrzeć oczyma

wilczymi

przecież
szczurem nie jestem
ludzkie dłonie mam
choćbym miał góry przestawić

stanąć u czarta bram


to jednak
wytyczę drogę
nowa wytyczona
nie(patrzę)
w stare daty
błędna myśl
szalona

czysty umysł
w głowie
spać dobrze
od dziś
mnie
walkirio
nie(skonałem)
bo
trawię
śpię
żyje

poczekaj

poniedziałek, 8 sierpnia 2022

Kwatera

 

Kwatera

po lewej
księżyc
na zakręcie
cykl życia
w zamęcie

księżyc
słońce
tak w koło
perpetuum mobile
bijąc się
w czoło

młyn
kierat
jak to woli
aż mocno
kręgosłup zaboli

cóż
życie
krew w żyłach płynie
ciasna kwatera
i zgnije

Żadne San Francisco




łyżeczka cukru 

kawa posłodzona 

lubię gorzką 

ciasteczka 

podajcie 


cukiernia 

opodal 

rzut kamieniem 

próchnica  pożera 

zębów nie cenię 



blend-a-med

zbędna 

szczoteczka 

nie(potrzebna)


a panie 

jak koniu

w zęby zaglądają



powrócę z ameryki 

machnę zielonymi 

kupię gablotę 

z klamkami złotymi



postawię 

jak golec 

na ściernisku

Las Vegas 

żadne San francisco 


Głuchy telefon

 

zieleń poszła spać 

również 

ptaki

pies działka 

ktoś idzie 

postać widzę 

w mroku 



gwiazd nie ma 

niebo przytuliły 

chmury 


poszedł  sobie 

nie(byłaś)

ty 


doskwiera 

ale jestem obecny 

skacząc po kanałach 


telefon

dawno milczy 

nie(oczekuję)

Co mnie cieszy

 schyłkiem lata 

jesień nie(zdziwiona)

która potrząśnie 

liście pospadają 


będzie ponuro 

nie(lubię)

jesieni 

w gołębniku 

tylko gołębie 


czy lubisz aleję 

chłodną 

i z liśćmi 

psu na budę 

głowy zawracanie 


mnie lubować

latem bikini 

które nosisz 

kochanie 


ależ 

przemija 

wielka szkoda 

w owalu 

ciebie zobaczę 



póki  co 

cieszy 

nie(schyłek) 

bo upał 

zapowiadają 

Portret

 nie(wróci)

które było 

liście pospadały 

jesieni każdej 

ptaki odleciały 


portret w głowie 

taką zapamiętałem 

którą 

przytulałem 


nowe nadejdą 

niestety 

bez niej 

kolejne pospadają 


ile jesieni 

tęsknoty 

we mnie 

i brak 

ucałowań 


ona 

nie 

ona 

nie(ciekawi)

zacnie 

nie(przytulę)


przepadła 

bez kresu 

tylko 

jej portret 

w tytule 

Wschodni wiatr

 tyle krzywd 

wszechświat na ziemi 

czarna dziura 

chłonąca zło 


nie(najedzona)

barbarzyńska 

dzieło 

człowieka 


od zarania 

diabeł macza 

palce 

jakiś 

tyran być 

musi 


powiewa 

od wschodu 

sowieta 

nie(przepadł)

przypomniał 

światu 

o sobie 


nie myszy 

pod miotłami 

radę damy 

od gór 

aż do morza 


wschodni 

wiatr pognamy

w skarpetkach 

pójdą 

w bezdroża ...

Z prochu powstały

 

Z prochu powstały

sfrustrowany życiem
odpowiedzi szukam
dociekam
dziury
w całości

gdzie zawiodę
na sercu ciężko
bo jak żyć
bez miłości

spadają gromy
burze
nie(przeszły)
chmury wiszą
nad głową

czy wiatr rozwieje
myślę pozytywnie
za Pana Boga
namową

święty krzyż
ostatecznością
którego
duchem
miłuje

nie chcę
niczego
tylko
święty spokój
dlatego
przywołuje

a one
jak czarne ptaki
które by zakrakały

złośliwe
burzliwe
odejdzie
bom jam
człowieczek
z prochu
powstały

Echa

prawość 

Temida 
zaś wicher
diabłu sprzyja
kładąc złote
kłosy
kąkol rozsiewa 

chłopie
pognaj
na tacę rzuć
ksiądz skorzysta
niech dobrze
miewa

w nie(szlachetność)
Egidą
tarczą
nieśmiertelna
Olimp
zasiedziała

ale tyś
ulepiony
z gliny
zaś ona
z żebra
Adama
przywara
zrozumiała

jakby
nie(baczył)
swoje myślimy
i
w to co chcemy
wierzymy

jak stąd
do księżyca
wiara ma
aż do skończenia
świata

po którym
zostaną
echa

Nie twój

 

Nie twój

dni upłynęły
serce tęskni
rozwala
od środka

bezczelna miłość
skalała
dając psikusa

dziw
iż tęsknię
do bezczelności

a może
jestem podobny
wart
na plucia
twarz

oj bezczelna
nadal jestem
bezczelnie
zakochany

nie mogę ciebie
prosić
o to
gdyż masz
dom
i dzieci

a nie chcę
wchodzić
w pardę

znalazłaś
przyzwoitego
faceta
ale
czy to jest
miłość
raczej
nie dowiem się

ponoć
które
kochane
daje owoce
jak jabłoń
pragnąc wiosny
kwiat
zapyli
i latem
dojrzeją

niech
dorastają
szczęśliwie
i tutaj
nie z bezczelnością

nie twój
na zawsze

Porażka

 ponoć 

kolory łagodzą 

samopoczucie 

zatem 

przemalowałem 

wszystkie pokoje 


w kuchni 

największy ruch 

zaś stół jest 

naj(ważniejszy)

nie(uszczęśliwią) 

puste krzesła 

na których 

nikt nie(siada)


sypialnia 

noc 

w spójnie 

dają szczęście 

o ile 

masz z kim sypiać 


rozbity człowiek 

będąc samotny 

gada sam do siebie 

i różne myśli 

chodzą po głowie 


nie widzę światła 

nikt na mnie 

nie(czeka)

mam dół 

porażka 

Spór

 spotkał 

anioł 

anioła 

dogadać 

nie(dogadawszy)

spór 

o duszę 

stanowiąc 

a diabeł 

szczęśliwie 

patrzy


trzeci korzysta 

czyż 

NIE 

prawda niestety 

znana 

kto duszę weżnie 

może diabłu 

przyznana 


czwarty 

wtrąciwszy 

sam Piotr 

z nieba 

o ile 

nie(skalana)

świętoszków 

w niebie potrzeba 


jak Bóg wszystkich 

pomieści 

do skończenia 

świata

a aniołowie 

wsporze

tak człek przeżył 

swoje lata 

Jak Latwo

 nie(ważne)

kim jesteś 

pionek 

również 

daje szacha 


wysoce 

gdzieś w powietrzu 

z wysokiego pułapu 

traf 

dobry 

i spadasz 


ceń 

nie tylko siebie 

a dobroć 

okażą 

zdziwienie 

to ludzka rzecz 


naturalność 

wnętrze  człowieka 

za maską 

nie jest człowieczeństwem 


jak łatwo 

człowieka 

 odczłowieczyć 

żyjąc w dziczy 


WIEDZĄC 


dobra kobieto 

kiedy 

znudzony będę 

tobą 

to nie miłość 


prawa 

kończąc 

na pościeli 

pozywam 

kochanie 


zmarszczona 

skóra 

podeszłość 

i serca 

do siebie 

jakby inaczej 

czynię 

miłością 


słaby człowiek 

nigdy nie będzie 

wiedząc 

iż kochany 


CIASNOTA 


piękne niebo 

nad głową 

cuda w moim 

sercu 

myśl 

chcą być wolne 

ujrzeć świat 

 prawdziwy 


wpuszczę światło 

w siebie 

uchylę furtkę 

dla ukochanej 

 będziemy żyć 

długo i szczęśliwie 

że święci  

pozazdroszczą 


nasze kochanie 

będzie inne 

takie nie(codzienne)

nie(skończoność) 

dwa ciała 

w jednym 

ciasnota 

szczęściem spójnym